Najdroższy piłkarz stycznia w Bundeslidze niewypałem? Miał być liderem, a siedzi na ławce

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / JONAS GUETTLER /
PAP/EPA / JONAS GUETTLER /
zdjęcie autora artykułu

Borussia Moenchengladbach wydała w styczniu pokaźną kwotę na pozyskanie Jonasa Hofmanna z Borussii Dortmund. Pomocnik na razie nie przebił się do podstawowego składu, a jego sytuacja jest nie do pozazdroszczenia.

W tym artykule dowiesz się o:

Jonas Hofmann kosztował Źrebaki 8 mln euro i okazał się najdroższym nabytkiem zimowego okienka transferowego w Bundeslidze przed pozyskanym przez Schalke Alessandro Schoepfem (6 mln) oraz wzmocnieniem Eintrachtu Marco Fabianem (3,7 mln). W Borussii Dortmund radził sobie obiecująco, pokazywał, że drzemie w nim duży potencjał, ale trudno było mu wygrać konkurencję z takimi asami jak Henrich Mchitarjan i Marco Reus.

W słabszej kadrowo Borussii Hofmann nadal jest jednak tylko rezerwowym. Raz wystąpił od pierwszej minuty, czterokrotnie wszedł na boisko z ławki, a trzy razy w ogóle nie dostał szansy od Andre Schuberta. 23-latek przegrywa rywalizację z Thorganem Hazardem, Fabianem Johnsonem i Ibrahimem Traore. Co więcej - kontuzję właśnie wyleczył Patrick Herrmann, a za kilkanaście dni do dyspozycji trenera będzie kolejny skrzydłowy Andre Hahn.

- Borussia będzie miała ze mnie jeszcze pożytek - zapewnia Hofmann w odpowiedzi na sugestie, że może okazać się transferowym niewypałem. - Oczywiście można było liczyć, że będę grał więcej, ale podpisałem kontrakt z klubem aż na cztery i pół roku. Na początku nie wszystko musi się udawać. Kiedy dostanę realną szansę i zagram kilka razy z rzędu w podstawowym składzie, zrobię wszystko, by udowodnić swoją wartość - przekonuje piłkarz, cytowany przez "Bild".

Ponieważ Gladbach walczą już tylko na jednym froncie, Hofmannowi bardzo trudno będzie się przebić. Trener nie może pozwolić sobie na eksperymenty, a rotacji stosować nie musi, gdyż jego zespół gra tylko raz na tydzień. Mimo to odejście z klubu gracza pozyskanego za 8 mln euro już po zaledwie pół roku wydaje się mało prawdopodobne.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)