- Minęło zaledwie 48 godzin i od ostatniego meczu i nic się nie zmieniło, a to czy wyjdę, to zobaczymy na odprawie przed samym spotkaniem - powiedział ze spokojem Dariusz Trela.
Były golkiper Piasta Gliwice dość nieoczekiwanie zajął miejsce Zbigniewa Małkowskiego. Co prawda uraz jego starszego kolegi okazał się niegroźny, ale wcale nie oznacza to, że Trela wróci na ławkę rezerwowych. W starciu z Białą Gwiazdą jego interwencje kilka razy ratowały Koronę. - To nie jest łatwe, gdy nie gra się od początku sezonu. Okres przygotowawczy minął miesiąc temu, jest jakaś niepewność, ale ten mecz pokazał, że jestem gotowy w każdym momencie.
Piątkowe spotkanie przez wielu określane jest mianem tego za "sześć punktów". - Można powiedzieć, że to jest mecz, który będzie pokazywał przed podziałem punktów w jakiej sytuacji się znajdziemy. 26-latek nie próbuje przewidywać jak zareagują piłkarze Śląska Wrocław po zmianie szkoleniowca.
- Szczerze nie zastanawiałem się nad tym. W zespole Śląska będzie impuls, ale patrzymy na siebie. Musimy zdobywać punkty jeśli chcemy się piąć w tabeli i to jest najważniejsze - stwierdził.
Ostatni remis mocno skomplikował plany Korony dotyczące miejsca w górnej ósemce. - Jeżeli wszystko dobrze pójdzie i zdobędziemy komplet punktów, to wtedy będziemy patrzyli w tabelę i zobaczymy gdzie się znajdziemy - ucina szybko temat Dariusz Trela.