Pogoń Siedlce w trzech tegorocznych meczach mierzyła się z drużynami mającymi wysokie aspiracje. Na wyjazdach siedlczanie przegrali z Zawiszą Bydgoszcz i GKS-em Katowice. Oba pojedynki kończyły się rezultatami 1:0 na korzyść gospodarzy. Z kolei przed własną publicznością Pogoń bezbramkowo zremisowała z Wisłą Płock. Zespół z Siedlec dobrze gra w defensywie, ale fatalnie wyglądają poczynania w ofensywie.
W meczu z GKS-em Katowice Pogoń miała problemy ze stworzeniem jakiejkolwiek sytuacji podbramkowej. - W obronie graliśmy na tyle solidnie, że można było zapomnieć o jakichkolwiek akcjach ofensywnych z obu stron. Praktycznie nic się nie działo. Rozmawialiśmy w szatni, by w drugiej połowie zagrać trochę odważniej, musieliśmy szukać jakiejś kontry, bo grać przez cały mecz na 0:0 nie jest dobrą rzeczą - stwierdził trener Pogoni, Marcin Sasal.
GKS wygrał po bramce samobójczej zdobytej przez Rafała Zembrowskiego. W końcówce siedlczanie mogli doprowadzić do wyrównania, ale po strzale Daniela Gołębiewskiego piłka minimalnie minęła słupek. - Popełniliśmy koszmarny błąd, Chyła dał się ograć, piłka została zagrana wzdłuż bramki i Zembrowski w jakiś sposób sam sobie wbił piłkę do siatki. GKS miał sytuacje na podwyższenie, końcówka była ciekawa. Też mieliśmy swoje sytuacje i na pewno będziemy długo pamiętać główkę Gołębiowskiego z końcówki - dodał Sasal.
Pogoń ma duże problemy w ofensywie, żadna drużyna w I lidze nie ma mniej strzelonych bramek niż ekipa z Siedlec. - Strzelamy mało bramek, bo tylko 19, ale te bramki się przekładały na punkty. W Katowicach mogliśmy ugrać punkt, lecz nie stać nas było na zwycięstwo. Musimy coś zmienić przed następnym spotkaniem - ocenił Sasal.