Choć MKS i Zagłębie są beniaminkami, to faworytem konfrontacji byli sosnowiczanie. I-ligowy byt kluczborczan jest znacznie mniej kolorowy, gdyż drużyna radzi sobie gorzej od Zagłębia.
Sport lubi niespodzianki, o czym dobitnie przekonano się w niedzielę w Sosnowcu. Gospodarze nie sprostali mianu faworyta i z murawy schodzili pokonani. MKS Kluczbork zwyciężył 2:0, a pierwsza bramka padła po samobójczym trafieniu Grzegorza Fonfary.
- Niezmiernie cieszę się ze zwycięstwa mojego zespołu, dlatego że już prawie zapomniałem jak to jest - powiedział Andrzej Konwiński po przerwanej serii ośmiu meczów MKS-u bez zwycięstwa.
- W ostatnim czasie los nie był dla nas życzliwy. W zasadzie byliśmy skazywani na porażkę, można powiedzieć, że przyjechaliśmy do paszczy lwa, a wywozimy z Sosnowca trzy punkty - podkreślił szkoleniowiec, który miał powody do zadowolenia z postawy swoich podopiecznych.
Pokonanie Zagłębia Sosnowiec z pewnością może cieszyć kluczborczan, lecz przed nimi dalsza walka o utrzymanie na zapleczu Ekstraklasy oraz następna okazja do sprawienia niespodzianki. - Koło kręci się dalej. Wciąż walczymy o utrzymanie, jest jeszcze dużo grania. Przed nami również kolejny kandydat do awansu - Arka Gdynia, którą będziemy podejmować w sobotę. Chciałbym, aby to był dla nas naprawdę wielki dzień - zaznaczył Konwiński.
Spotkanie pomiędzy MKS-em Kluczbork a Arką Gdynia zostanie rozegrane w sobotę 26 marca. Początek został zaplanowany na godzinę 15:00.
Zobacz wideo: #dziejesienazywo: "Nikt nie jest w stanie zastąpić Roberta Lewandowskiego"