Właściciel konglomeratu specjalizującego się w nieruchomościach komercyjnych i przemyśle rozrywkowym, Wang Janlin podpisał w środę przełomowe porozumienie z nowym prezydentem FIFA Giannim Infantino. Dzięki temu kontrolowana przez niego firma Wanda Group stała się największym partnerem handlowym światowej federacji piłkarskiej. Cel tej umowy jest jasny. Chodzi o zwiększenie szans Chin na organizację piłkarskich Mistrzostw Świata, jeżeli tylko rząd zdecyduje się na zgłoszenie kandydatury Państwa Środka. A to jest kwestią czasu.
Wanda Group to potężna firma, zatrudniająca 110 tys. ludzi, której majątek szacuje się na 27 mld euro. Już przed podpisaniem umowy z FIFA, była obecna na rynku piłkarskim. W ubiegłym roku nabyła 20 proc. akcji Atletico Madryt, wchłonęła także agencję marketingu sportowego Infront (za 1,05 mld euro), kierowaną przez Philippe'a Blattera, bratanka Seppa, byłego prezydenta FIFA. Infront po rebrandingu stał się częścią Wanda Sport Holding Co, spółki działającej w obszarach: organizowania wielkich widowisk sportowych i pośredniczeniu w sprzedaży praw marketingowych oraz podpisywania umów sponsorskich. Do tej pory Infront zajmował się pozyskiwaniem sponsorów na mundiale w 2002 i 2006 roku.
Chińczycy rozpoczęli światową ekspansję, ale są niezwykle aktywni przede wszystkim w swoim kraju. Zimą kluby pierwszoligowe i drugoligowe wydały aż 385 mln euro na transfery, to więcej o 138 mln od wszystkich drużyn występujących w angielskiej Premier League. Uwolnienie tak olbrzymich środków było możliwe dzięki decyzjom wierchuszki partyjnej, której ambicje wykraczają poza Chiny. Głowa państwa Xi Jinping chce uczynić z najludniejszego państwa na świecie (1,35 mld ludzi) futbolowe supermocarstwo. Od marca 2013 roku, kiedy doszedł do władzy, realizuje politykę edukacji przez sport, zwłaszcza futbol. Narodowy plan "Pięćdziesięciu punktów", obejmuje m.in. utworzenie 50 tys. szkółek piłkarskich w ciągu najbliższych dziesięciu lat.
Chińczycy nie znają umiaru. Shanghai Shenhua zaoferowało Wayne'owi Rooney'owi astronomiczny kontrakt w wysokości 100 mln euro za trzy lata gry. To pensja w wysokości 630 tys. euro tygodniowo. Kupiony do Hebei Fortune, Gervinho otrzyma za rok gry w lidze chińskiej aż 10 mln euro, jego argentyński kolega Ezequiel Lavezzi aż 13 mln (ale suma uwzględnia również wynagrodzenia dla pośredników). Całkowita eksplozja nastąpiła na rynku praw telewizyjnych. Nowy kontrakt medialny obejmujący prawa do transmisji meczów chińskiej Super League został zawarty na sumę 1,1 mld euro (220 mln euro rocznie). Poprzedni był śmiesznie niski - 7 mln euro rocznie. To ostatecznie uspokoiło sceptyków, którzy twierdzili, że Chińczycy stworzyli bańkę, która błyskawicznie pęknie. Wielkie inwestycje klubów, podparte wpływami z telewizji, nie są wirtualne.
Państwo środka ruszyło z wielką ofensywą. Za kilka lat światowy futbol może znaleźć się w chińskich rękach.
Mateusz Święcicki
Zobacz wideo: Grzegorz Krychowiak: Brakuje mi rytmu, brakuje sił
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.