Ten gol to największa tajemnica futbolu

W tym roku minie 50 lat od czasu strzelenia gola, który otworzył Anglikom drogę do mistrzostwa świata. To najbardziej kontrowersyjna bramka w historii piłki nożnej.

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski
Newspix / Sven Simon

"W 102. minucie Hurst trafił piłką w wewnętrzną stronę poprzeczki, po czym wylądowała on za linią. Na pewno? Sędzia skonsultował się z Tofikiem Bachramowem, liniowym ze Związki Radzieckiego, który nie zauważył żadnego protestu i uznał gola, moim zdaniem słusznie, choć jeden czy dwóch Niemców miało odmienne zdanie".

Eric Todd, dziennikarz Guardiana, dość sucho skomentował zdarzenie z przedostatniego dnia lipca 1966 roku, nie mając pewnie pojęcia, że jest świadkiem jednej z największych kontrowersji w dziejach piłki nożnej.

Dziennik "Bild" napisał o tym meczu: "Przegraliśmy 2:2", zaś sam Hurst w swojej wydanej wiele lat później autobiografii napisał, że wszystko wskazuje na to, że bramki raczej nie było.

Ale tego dnia Anglicy byli przekonani, że bramka padła. W swojej autobiografii Bobby Charlton pisał: "Zawsze będę wierzył, że piłka przekroczyła linię. W tym momencie momencie moja reakcja była taka sama jak wbiegającego za akcją Rogera Hunta, najbardziej uczciwego z graczy, który zamiast próbować dobijać piłkę, po prostu odwrócił się i uniósł ręce w górę".

Zresztą, Charlton i jego koledzy uważali, że ta bramka im się po prostu należy. Przecież jeszcze w 89. minucie prowadzili w finale Mistrzostwa Świata 2:1, ale wtedy strzałem rozpaczy wyrównującego gola dla reprezentacji Niemiec strzelił Wolfgang Weber.

Anglicy przed dogrywką wyglądali jak zbite psy. Siedzieli załamani bez słowa na murawie. Wtedy do akcji wszedł Alf Ramsey, legendarny selekcjoner. Zebrał wszystkich krzycząc: "Wstawać, wstawać", a potem rozpoczął swoją słynną przemowę: "Zapomnijcie o tym, zapomnijcie, co się stało. Jesteście lepsi. Zobaczcie na Niemców. Są wykończeni. Już po nich, nie ma ich. Siedzą na trawie, mają masaże. Leżą na plecach. Wy wyglądacie lepiej. Nie dadzą wam rady, nie przez następne pół godziny, nie przez całą dogrywkę. Już raz wygraliście ten mecz. A teraz idźcie na boisko i wygrajcie go jeszcze raz".

To mowa motywacyjna, która obrosła legendą. Anglicy zerwali się do ataku, a potem był ten słynny gol.

Za nim też kryje się niezwykła historia. Przecież pół Anglii chciało, by w ataku grał Jimmy Greaves, fantastyczny napastnik londyńskiego Tottenham Hotspur. Miał też ogromne wsparcie kolegów z drużyny, choćby swojego najlepszego kumpla, Bobby'ego Moore'a. Patrząc na statystyki, decyzja selekcjonera była w sumie dość niezrozumiała. Graves w 57 meczach strzelił dla Anglii 44 bramki. Hurst ma znacznie gorszy dorobek (49 meczów/24 gole). Ale Ramsey uważał, że Hurst będzie lepszy. Greaves do dziś nie może zrozumieć i dzień finału określa jako najsmutniejszy w karierze. W książce "Sir Alf", biografii Ramseya, dziennikarz Leo McKinstry tłumaczy, że Hurst strzelał bramki decydujące, przełomowe, zaś Greaves nabijał statystyki w meczach, które Anglicy wygrywali wysoko. Miał nosa. Hurst strzelił w tym meczu 3 gole. W 120 minucie skompletował hat-tricka i nieco osłabił kontrowersje związane z trzecim golem. Ale na krótko.

Przez kilkadziesiąt lat wracano do tego gola. Wspomnienia ożyły jeszcze bardziej w 2010 roku, gdy podczas mundialu w RPA w meczu Niemców z Anglikami Frank Lampard uderzył z dystansu od poprzeczki, piłką wyraźnie przekroczyła linię bramkową, ale sędzia podjął złą decyzję. Mówiono o zemście za 1966 rok. Ta sytuacja stała się potężnym katalizatorem zmiany - wprowadzenia tzw. "goal line technology".

W 2012 roku naukowcy z uniwersytetu w Oxfordzie przeprowadzili ponowne badania gola z 1966 roku. Według nich piłka nie przekroczyła linii bramkowej na tyle, by można było uznać gola. Bramka, która dała Anglikom jedyne złoto podczas mistrzostw świata, była wynikiem błędu sędziego... do czasu.

Taka wersja obowiązywała bowiem tylko do stycznia tego roku. Dziennikarze Sky Sports przeprowadzili własną analizę, która jednak wykazała, że bramka była zdobyta prawidłowo.

Jamie Carragher napisał: "Nasza technologia udowodniła raz na zawsze, że piłka przekroczyła linię. Niemcy nie mogą mieć więcej pretensji".

Chwilowo można uznać tę interpretację. Do czasu kolejnej analizy.

Dziennikarze "11 Freunde", Tim Juergens i Phillip Koester, w swojej książce "100 najlepszych meczów wszech czasów" (wydana w 2011 roku) podsumowali: "Trzeci gol z Wembley pozostaje tajemnicą. Wiecznym mitem futbolu".

Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: Lewandowska dba nie tylko o Roberta. Także o jego kolegę z kadry
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×