Bielsa ma zawsze rację, czyli jak pracuje szaleniec?

Choć Marcelo Bielsa pracował w Olympique Marsylia ledwie jeden sezon, to fani l'OM traktują go niemal jak postać mityczną. Nostalgia za Argentyńczykiem jest olbrzymia.

Mateusz Święcicki
Mateusz Święcicki
Marcelo Bielsa Newspix / Na zdjęciu: Marcelo Bielsa

Tęsknotę ułatwiają fatalne wyniki pod wodzą następcy Bielsy, Hiszpana Michela Gonzaleza. Marsylia jest w tak olbrzymiej zapaści, że nie wygrała meczu na Stade Velodrome od września! To najgorsza seria w historii klubu. Nastroju kibiców nie zmieni nawet fakt, że na wyjazdach Olympique prezentuje się znakomicie. Marne to pocieszenie, za Bielsy było zdecydowanie lepiej.

Dzięki wywiadom jakie w ostatnich dniach asystent Argentyńczyka w czasach pracy w Marsylii, Jan Van Winckel, udzielił francuskim mediom, dowiadujemy się wiele o osobowości "El Loco". - To niesamowicie inteligentny człowiek, krańcowo poświęcony swojej pracy. Profesor. Ja przy nim jestem amatorem - powiedział Van Winckel, który latem opuścił Marsylię i podjął pracę dyrektora technicznego w federacji Arabii Saudyjskiej.

Belg z wielkim szacunkiem mówi o swoim przełożonym. Wyraźnie należy do jego kościoła. - Bielsa to trener absolutny. Niewiele osób na świecie ma dar poświęcenia się w stu procentach jednej dziedzinie życia. Osobiście mam wiele zainteresowań i nie mogłem podzielać jego totalnej koncentracji na futbolu. Dla niego nie istnieje świat zewnętrzny poza piłką - powiedział Van Winckel.

Bielsa ma jasną filozofię. Tylko ten kto wkłada całą duszę, energię i serce w pracę, może zostać arcymistrzem. W ciągu szesnastu miesięcy spędzonych w Marsylii, pozwolił swoim współpracownikom na pięć dni wolnego. Wymagał mnóstwo od siebie, ale oczekiwał poświęcenia i absolutnej lojalności od podwładnych. Niczego nie pozostawiał przypadkowi. Monitorował z maniakalną dokładnością każdego piłkarza ważnego dla drużyny. Współpracownicy mieli go czasem dosyć, ale wiedzieli, że jest uczciwy i "zawsze ma rację".

Argentyńczyk ma jasną filozofię. Trzeba poświęcić część życia, rezygnować z jego uciech i pięknych stron, na rzecz marszu ku doskonałości. To nie jest łatwy wybór, niewiele osób jest gotowych na takie wyrzeczenia. Dlatego rozumie ludzi, którzy rezygnują z pracy u jego boku i szukają wyzwań w bardziej przyjaznych warunkach.

Bielsa nie chciał uczyć się francuskiego. Cierpiała na tym komunikacja z zawodnikami, prezydent Montpellier HSC, Louis Niccolin nazwał nawet trenera Marsylii "ignorantem, zachowującym się w sposób gó*****y, niemającym szacunku do Francji". Przez swoją demoniczność i brak kontaktu emocjonalnego z piłkarzami budził strach. Van Winckel wyjaśnił, że zawodnicy bali się przez niego przekazać Bielsie wiadomość, że są zmęczeni, potrzebują odpoczynku i mają inne spojrzenie na rzeczywistość niż trener. Bielsa rządzi autorytarnie. Nie znosi sprzeciwu.

- We Francji panują zwyczaje, że gracze nic nie robią dwa dni przed meczem i dzień po. Dla niego było to nie do przyjęcia - powiedział Winckel. - To element kultury wypracowanej w ostatnich latach w lidze, nawyków, które mają piłkarze. Trudno to zmienić i Bielsa się o tym przekonał. Być może dlatego francuskie kluby nie osiągają w ostatnich latach sukcesów w europejskich pucharach, bo zawodnicy trenują za mało?

Były trener l'OM często spał w "La Commanderie", jak potocznie nazywane jest centrum treningowe Olympique. Zasypiał tam nie tylko przed ważnymi meczami na Stade Velodrome, kiedy jego piłkarze byli skoszarowani i odcięci od świata. Po długich naradach do późnych godzin nocnych, wraz ze swoimi asystentami nie wracał do apartamentu. Wolał zostać w klubie, któremu oddany był w całości.

Bielsa zarządzał imponującą liczbą współpracowników. Nie tylko zatrudnionych przez Marsylię, ale i wynajętych przez siebie do monitorowania Pucharu Azji czy Pucharu Narodów Afryki. Płacił im z własnej kieszeni. Nie mógł jednak przeboleć masowej wyprzedaży zawodników podczas letniego mercato i po pierwszym meczu nowego sezonu zrezygnował z posady.

Bielsa osierocił Marsylię i zostawił drużynę rozbitą psychicznie, ale kibice domagają się jego powrotu. Za jego kadencji, po raz pierwszy w historii mecze l'OM obejrzało łącznie na Stade Velodrome ponad milion fanów. Olympique miał styl, grał efektownie, choć zagubił się w drugiej części sezonu i spadł z podium.

Dziś o nim kibice Marsylii nie mogą nawet śnić.

Oglądaj rozgrywki francuskiej Ligue 1 na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×