Całe Niemcy twierdziły, że nie mają szans. Na to, że z hukiem spadną z ligi nie było co stawiać pieniędzy, bo kursy były słabe. Dynamo Drezno sezon 1993/94 z powodu kłopotów finansowych na dodatek rozpoczęło z minus trzema punktami. I Niemcy były bardzo zdziwione. Klub ze wschodnich landów nie dość, że utrzymał się w Bundeslidze, to na dodatek zajął 13. miejsce - najlepsze w swojej krótkiej, bo zaledwie czteroletniej przygodzie w najwyższej klasie rozgrywkowej.
W bramce tamtego zespołu stał Rosjanin Stanisław Czerczesow. Zagrał w 25 meczach. W środku pola hasał polski pomocnik Piotr Nowak. Wystąpił w 23 spotkaniach, strzelił dwa gole, cztery razy asystował. Wspólnie z kolegami zagrali piłkarskim Niemcom na nosach.
Pokazali, że nie ma w piłce rzeczy niemożliwych. - To była fajna paka. Wbrew prawom natury docieraliśmy się, a później się utrzymaliśmy - wspomina teraz Nowak. Rok później grali już przeciwko sobie, bo Nowak odszedł do TSV 1860 Monachium.
Obaj teraz walczą jako trenerzy. Czerczesow o to, aby Legia Warszawa już nigdy nie kojarzyła się z drużyną bezstylową. Z łatką groźnego rosyjskiego niedźwiedzia konsekwentnie pracuje na to, aby jego zespołu reszta ligi się bała. I dobrze mu idzie, bo Legia powoli odjeżdża stawce. Jeśli wygra z Lechią, to na kolejkę przed końcem rundy zasadniczej zostaje jej zwycięzcą.
Czerczesow na konferencjach prasowych robi show, nie ma występu, gdzie nie rzuci żartem, zaczepi dziennikarza, albo się po prostu wkurzy. Jego zespół wielkich przedstawień jednak jeszcze nie tworzy, ale jest na dobrej do tego drodze.
Nowak teraz też stara się grać na nosie. Tym wszystkim, którzy śmiali się z Lechii, że znowu miała być wielka, a nie jest. Niezwykle ciekawa to postać. Były reprezentant Polski był jednym z najlepszych piłkarzy Bundesligi, potem podbił USA jako zawodnik, a następnie jako trener. A ostatnio miał... pobić swoich piłkarzy w Filadelfii, o czym chętnie rozpisywała się amerykańska prasa. Ponoć tłukł ich otwartą ręką, gdy ci nie słuchali jego poleceń. I kazał biegać w słońcu bez picia. Bardzo możliwe, że Amerykanie stworzyli dobrą fantastyczną historię. Tylko i wyłącznie bajkę.
W Lechii nic o tym nie wiadomo. W Gdańsku wiedzą za to, że Nowak poskładał zespół do kupy, wiosną Lechia nie przypomina samej siebie z jesieni. Gra po prostu lepiej.
Na swoim stadionie Lechia wygrywa mecze, strzela sporo goli. Robi show. Na wyjazdach się jednak kompromituje. Na osiem ostatnich meczów przegrała siedem, jeden zremisowała. Ma więc poważny problem przed sobotą. Legia po raz ostatni przegrała u siebie w październiku (0:1 z Lechem Poznań). Na dodatek, jak wyliczył ostatnio "Przegląd Sportowy", po przerwach na mecze reprezentacji stołeczny zespół spisuje się rewelacyjnie, na dwanaście spotkań wygrał aż dziesięć. Dwa zremisował.
No, ale jak pokazali już Nowak i Czerczesow w piłce niemożliwe nie istnieje. To będzie hit tej przedostatniej kolejki rundy zasadniczej. W tygodniu wyprzedano wszystkie bilety.
Legia Warszawa - Lechia Gdańsk / sb. 02.04.2016 godz. 20.30
Przewidywane składy:
Legia Warszawa:
Arkadiusz Malarz - Artur Jędrzejczyk, Jakub Rzeźniczak, Michał Pazan, Adam Hlousek - Ariel Borysiuk, Stojan Vranjes - Guilherme, Ondrej Duda, Aleksandar Prijović - Nemanja Nikolić
Lechia Gdańsk: Marko Marić - Rafał Janicki, Mario Maloca, Jakub Wawrzyniak - Grzegorz Wojtkowiak, Aleksandar Kovacevic, Milos Krasić, Michał Mak, Milos Krasić, Flavio Paixao - Marco Paixao
Zamów relację z meczu Legia Warszawa - Lechia Gdańsk
Wyślij SMS o treści PILKA.LECHIA na numer 7355
Koszt usługi 3,69 zł z VAT
Zamów wynik meczu Legia Warszawa - Lechia Gdańsk
Wyślij SMS o treści PILKA.LECHIA na numer 7136
Koszt usługi 1,23 zł z VAT
Zobacz wideo: Czerczesow zirytowany do dziennikarzy: Przypominacie mi młodą dziewczynkę
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.