Jedynie na początku piątkowego spotkania goście z Siedlec mieli swoje okazje pod bramką Konrada Jałochy. Bramkarz Arki musiał interweniować po strzale Mariusza Rybickiego. Później do głosu doszli jednak gospodarze, którzy zaczęli tworzyć groźne sytuacje.
Arka w 14. minucie powinna objąć prowadzenie, ale Dariusz Formella nie zdołał pokonać Rafała Misztala w sytuacji sam na sam. Świetnie w tej sytuacji zachował się bramkarz Pogoni. Skrzydłowy gospodarzy poprawił swój celownik cztery minuty później. Formella idealnie wykończył podanie Mateusza Szwocha. Do przerwy wynik się utrzymał, ale w drugiej połowie gdynianie od samego początku wzięli się do pracy.
Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 52. minucie Paweł Abbott zdobył swoją 12. bramkę w rozgrywkach I ligi, podwyższając wynik na 2:0. Później na listę strzelców wpisał się jeszcze Miroslav Bożok.
- Nie ukrywam, że liczyłem, że postawimy się bardziej. Nie ustrzegliśmy się błędów. Tak było chociażby przy pierwszym golu, kiedy to nasz pomocnik nie wrócił do obrony, co Arka wykorzystała. Później gospodarze wykorzystali sytuację, gdy graliśmy przez moment w dziesiątkę i strzelili na 2:0. Wtedy mecz był już rozstrzygnięty - przyznał na konferencji prasowej Marcin Sasal, szkoleniowiec Pogoni.
Dla siedlczan była to druga porażka na wiosnę. Gracze Sasala bronią się przed spadkiem do 2. ligi. W tym momencie mają dwa punkty przewagi nad bezpieczną strefą.
- W piątek zagraliśmy najsłabsze spotkanie na wiosnę. Arka zagrała swoje, doceniam klasę przeciwnika. Gratuluję zwycięstwa gospodarzom, którzy są na dobrej drodze, by awansować. Liczymy, że Arka będzie tak grała do samego końca i odbierze punkty naszym rywalom w walce o utrzymanie. My mamy swoje problemy, z którymi musimy się jak najszybciej uporać - zaznaczył Sasal.