Zawsze lubiłem grać z Górnikiem - rozmowa z Mariuszem Śrutwą, byłym napastnikiem Ruchu Chorzów

Były świetny napastnik m.in. Legii Warszawa i Ruchu Chorzów, Mariusz Śrutwa, który w barwach Niebieskich sięgnął po Puchar Polski i zdobył tytuł króla strzelców w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl ocenia jakie błędy popełnili działacze Ruchu w negocjacjach z Górnikiem w sprawie ilości i cen na Wielkie Derby Śląska, zdradza co może być kluczem do zwycięstwa w tym spotkaniu, a także ocenia poziom prezentowany w rundzie jesiennej przez górnośląskie drużyny na boiskach ekstraklasy i I ligi.

Marcin Ziach: Wielkimi krokami zbliżają się Wielkie Derby Śląska. Uważa pan, że tegoroczne spotkanie Ruchu z Górnikiem ma szanse odnieść sukces, jak te przed rokiem?

Mariusz Śrutwa: Trudno jest mi powiedzieć. Wokół derbów panuje zupełnie inna atmosfera, inne są też warunki działania. Ja jednak mam nadzieję, że tak, bo takie spotkania są szansą na polepszenie się wizerunku całej polskiej piłki, gdzie jest w ostatnim czasie sporo zamieszania wokół spraw pozasportowych. Myślę, że każda impreza tego typu, która się udaje działa zdecydowanie na plus polskiej piłki i pokazuje, że w tym kraju duże zapotrzebowanie na tę dyscyplinę wśród kibiców jest, mimo wszystko, w dalszym ciągu bardzo duże.

Myśli pan, że 28 lutego, podczas 92. Wielkich Derbów Stadion Śląski znów będzie pełny?

- Oczywiście ja mam taką nadzieję. Wiadomo, że sektory buforowe muszą zostać, przez co pewne sektory będą zamknięte, ale moim zdaniem najlepiej by było, gdyby nie było żadnych buforów, a kibice na wzór tych na zachodzie siedzieli wszędzie i cieszyli się z tego, że przychodzą na dobrej klasy widowisko. Czy jednak uda się zapełnić Stadion Śląski w całości trudno mi powiedzieć. Na pewno spontaniczność włożona w organizację jest trochę mniejsza niż przed rokiem. Jest też sprawa biletów dla kibiców Górnika i fakt, że działacze Ruchu są dla zabrzan przychylni może mieć też znaczenie, bo wiadomo, że na początku to wszystko inaczej wyglądało. Ja jednak wierzę, że Stadion Śląski się zapełni i będziemy się wszyscy cieszyć, że mamy piłkarskie święto na Górnym Śląsku.

Czy według pana opinii zwiększenie puli biletów dla kibiców Górnika z 2050 na 7500 jest dobrym ruchem działaczy klubu z Chorzowa?

- Ja powiem tak, jeśli już do takiej sytuacji doszło to trzeba się było zaprzeć i trwać przy swoim stanowisku do samego końca, a nie gdzieś w połowie drogi się rozmyślić. Dla wszystkich byłoby to zdrowsze. Albo umawiamy się na początku nawet na 10 tysięcy i dopinamy to już na starcie, albo od początku do końca trzymamy się swojej początkowej decyzji.

Co prawda obie drużyny w tabeli ekstraklasy dzieli przepaść, ale przed rundą wiosenną Górnik się zbroi, a Ruch wręcz przeciwnie, osłabia swoją kadrę. Uważa pan, że będzie to w tym spotkaniu widoczne?

- Zdecydowanie tak. Rzeczywiście Ruch jest wyżej w tabeli, ale nie dokonał żadnych wzmocnień, zaś Górnik jest na drugim biegunie i praktycznie obok Cracovii ta drużyna dokonała największej ilości wzmocnień. Po wzmocnieniach kadra Górnika wygląda rzeczywiście imponująco, ale niebagatelne znaczenie będzie w tym spotkaniu miała psychika zawodników. Ja sam miałem przyjemność, a raczej nieprzyjemność gry w takich spotkaniach, kiedy presja i ciśnienie były wielkie, a mecz koniecznie trzeba było wygrać. Tutaj psychika jest moim zdaniem mocniejszą stroną Ruchu, bowiem ci zawodnicy chcą ten prestiżowy mecz wygrać, natomiast w obecnej sytuacji Górnik musi ten mecz wygrać, bo drużyna jest w takiej sytuacji, że każda następna porażka może sprawić, że w końcowym rozrachunku zabraknie tych punktów do utrzymania, a meczów jest niewiele. Czasami się musi, a wtedy wygrać jest naprawdę bardzo trudno.

Jednym z transferów dokonanych przez Górnika jest zatrudnienie wychowanka Ruchu, Damiana Gorawskiego. Czy ruchy transferowe tego typu nie wpływają negatywnie na tożsamość klubową poszczególnych zawodników?

- Myślę, że transfery tego typu nie mają wpływu na utratę klubowej tożsamości. Jest to raczej decyzja samego zawodnika i nie będę na ten temat polemizował, gdyż jest to jego prywatna sprawa. On sam będzie najlepiej wiedział za pół roku, czy rok czy ta decyzja była słuszna i czy na tym skorzystał. Natomiast myślę, że tę tożsamość Śląską udaje się najlepiej w drużynie utrzymać, gdy w kadrze jest jak najwięcej rodowitych Ślązaków. Wiadomo, że zarówno Górnik jak i Ruch największe sukcesy sportowe osiągali wówczas, gdy Ślązaków w kadrze, na trybunach i w zarządach nie brakowało. Poza tym mecze te stały na zdecydowanie wyższym poziomie, bowiem zawodnicy nie dość, że reprezentowali barwy rywalizujących ze sobą klubów to mieszkali obok siebie ulica w ulicę. Wtedy właśnie derby były prawdziwie śląskie i wtedy też miały najwyższy poziom.

Przez ostatnie dwa sezony wydawało się, że piłkarski Śląsk znów rośnie w siłę, bowiem wiele drużyn z tego regionu awansowało do ekstraklasy i I ligi. Szybko jednak też szeregi te opuszczały, co tę radość burzyło. Teraz także Górnik i GKS Katowice zimują na dnie tabel swoich lig.

- Moim zdaniem największe znaczenie tutaj powinny mieć nie ilość, a jakość. Nie uważam jednak, że fakt, iż Górnik Zabrze czy GKS Katowice są ostatnie w tabeli ekstraklasy czy pierwszej ligi będzie miało wpływ na to, że zainteresowanie derbami Śląska będzie mniejsze. Górny Śląsk był od zawsze kolebką polskiej piłki. To tutaj zdobyto najwięcej mistrzostw Polski, to tutaj jest największe zainteresowanie piłką, bo póki co nikomu nie udało się zeszłorocznego rekordu derbowego pobić. Myślę, że sytuacja iż śląskie kluby zajmują niechlubne ostatnie miejsca w swoich ligach nie świadczy o tym, że prezentują niski poziom sportowy, lecz o tym, że mimo wszystko sytuacja gospodarcza na Śląsku jest ciężka. Oczywiście bardzo cieszy to, że w czołowych ligach znalazło się aż tyle zespołów z naszego regionu, ale nie jestem przekonany co do tego, czy ten region stać na tak bogatą reprezentację.

Jestem jednak przekonany, że słabsza postawa śląskich drużyn nie wpłynie na spadek zainteresowania kibiców śląskim futbolem i zarówno Górnik, Ruch jak i GKS zasługują na to, żeby w tych ligach grać.

Wracając do Wielkich Derbów Śląska, kto według pana będzie faworytem tego spotkania?

- Moim zdaniem ze względu na to, że mecz jest w Chorzowie i że drużyny dzieli kilka miejsc w tabeli faworytem tego spotkania będzie Ruch. Czy tak będzie rzeczywiście – zobaczymy. Tutaj naprawdę trudno jest wskazać zdecydowanego faworyta tego spotkania. Myślę, że zbyt wiele jest niewiadomych i zbyt wiele się w ostatnim czasie dzieje, by można było z całą pewnością określić pewnego zwycięzcę czy wytypować wynik meczu.

Patrząc na tabelę faworytem jest Ruch, jednak transfery i wyniki meczów sparingowych przemawiają za Górnikiem. W minioną sobotę chorzowianie ulegli Widzewowi, a zabrzanie pokonali pewnie silny Slovan Liberec.

- Oczywiście ma pan rację, ale przypomnę, że przed startem sezonu sytuacja była niemalże identyczna. To Górnik wygrywał sparing za sparingiem, a Ruch nie pokonał wówczas w zasadzie nikogo. Jednak nie patrzyłbym tutaj na wyniki sparingów. Liga to jest liga, a sparing to jest sparing. Sam pamiętam z własnego doświadczenia, że za czasów mojej gry w Ruchu Chorzów pokonaliśmy przed sezonem ŁKS Łódź 5:0, a w końcowym rozrachunku ŁKS wywalczył mistrzostwo Polski, a myśmy się ledwo obronili przed spadkiem z ekstraklasy. Dlatego też nie wyciągałbym z wyników sparingów daleko idących wniosków, bo liga ma swoje zasady, tym bardziej mecze derbowe. W derbach ostatnia drużyna w tabeli może wygrać z pierwszą i nikt się temu nie będzie specjalnie dziwił.

Do tego spotkania zarówno Ruch jak i Górnik przystąpią bez swoich wiodących postaci z rundy jesiennej. W składzie Niebieskich zabraknie Macieja Scherfchena i Piotra Ćwielonga, zaś w Górniku nie zagrają już Tomasz Hajto i Jerzy Brzęczek. To będzie miało chyba wpływ na poziom prezentowany przez śląskie jedenastki?

- Trudno mi powiedzieć, czy będzie miało. Ja nie uważam, że Scherfchen był wiodącą postacią drużyny Ruchu Chorzów i nie uważam by Ruch stracił wiele pozwalając na odejście się tego piłkarza. Zmartwieniem jest natomiast fakt, że w kadrze Ruchu zostało mało wartościowych piłkarzy, bo z odejściem Macieja Scherfchena czy Piotrka Ćwielonga kadra Ruchu jest węższa i ciężej będzie zastąpić zawodników pauzujących za kartki czy kontuzjowanych. Odnośnie Górnika, wiadomo, że do tej pory właściwie wszystko się zaczynało i kończyło na tych dwóch zawodnikach. W tej chwili wszem i wobec piłkarze Górnika głoszą, że tworzą teraz jeden kolektyw, że są jedną siłą i nie są już zespołem podporządkowanym pod jakichkolwiek liderów. Tak jak powiedziałem już wcześniej, wszystko można mówić, a boisko to zweryfikuje.

Mariusz Śrutwa zasiądzie na trybunach Stadionu Śląskiego podczas 92. spotkania derbowego Ruchu z Górnikiem?

- Myślę, że mimo wszystko będę obecny na tym spotkaniu. Gra klub, którego jestem akcjonariuszem, więc po prostu wypada mi tam być.

Pozwoli pan, że zadam pytanie retoryczne, serce w tym spotkaniu bić będzie za Ruchem?

- Jak najbardziej tak. Mimo, że są to dwa śląskie kluby ja będę kibicował Ruchowi z kilku powodów. Po pierwsze, że jestem akcjonariuszem klubu, poza tym grałem w tym klubie przed kilka lat, a poza tym bardzo mile wspominam spotkania z Górnikiem, bowiem jest to klub któremu najwięcej bramek strzeliłem w lidze. Mam dlatego nadzieję, że tym razem nie ja, ale moi koledzy z Ruchu strzelą Górnikowi kilka bramek i wygrają to spotkanie.

Trener Henryk Kasperczak i jego zawodnicy powinni chyba dziękować niebiosom, że Mariusz Śrutwa nie wybiegnie na murawę Stadionu Śląskiego w tym spotkaniu...

- (śmiech) Teoretycznie tak, ale w praktyce to różnie bywa. Ja na pewno żałuję, czy Górnik się cieszy ciężko mi w tej chwili powiedzieć.

Ostatnie już pytanie. Wierzy pan, że 92. Wielkie Derby Śląska będą świętem śląskiej piłki nożnej?

- Ja wierzę przede wszystkim, że derby będą świętem polskiej piłki nożnej. Jak sobie pan przypomina, tak było w tamtym roku. Wówczas nikt nie przypuszczał, że Stadion Śląski się zapełni, a gdy tak się stało wszyscy byli w szoku, że na trybunach była tak wspaniała atmosfera. Mam nadzieję, że to się powtórzy, bo tak jak powiedziałem na początku naszej rozmowy wszyscy potrzebujemy takich pozytywnych elementów, bez względu na to, czy to ma miejsce na Śląsku, czy w Gdańsku czy w Warszawie, trochę dobrej atmosfery wokół piłki nożnej wszystkim nam się przyda.

Źródło artykułu: