Przyszłość Podbeskidzia Bielsko-Biała i Ruchu Chorzów zależy od decyzji Trybunału Arbitrażowego przy PKOl w sprawie Lechii Gdańsk. Dzień przed 30. kolejką wstrzymano decyzję dotyczącą ujemnego punktu dla gdańszczan, co nieco zmieniło tabelę. Jeśli werdykt o wstrzymaniu wykonania kary zostanie utrzymany, to z awansu do grupy mistrzowskiej będą cieszyli się Górale. Z kolei jeśli kara nie zostanie uchylona, to w ósemce będzie Ruch.
Zarówno w Bielsku-Białej, jak i Chorzowie żyją w niepewności. Oba kluby nie wiedzą, w której grupie będą grać i jaki będzie ich najbliższy rywal. - Cieszymy się ze zwycięstwa, a to czy awansujemy do grupy mistrzowskiej będzie wiadomo za jakiś czas - powiedział napastnik Podbeskidzia, Mateusz Szczepaniak.
Górale spokojnie podchodzą do sprawy ewentualnej gry w grupie mistrzowskiej. - Nigdy nikt nie wierzy w Podbeskidzie. Mamy szansę, by pierwszy raz dostać się do pierwszej ósemki Ekstraklasy. Mam nadzieję, że tak będzie. Trzeba odłożyć emocje na bok i zobaczymy co to będzie. Najwyżej będziemy cieszyć się w następnych dniach - stwierdził Szczepaniak.
W starciu z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza bielszczanie dużo lepiej spisywali się w drugiej połowie, a w 54. minucie po strzale Adama Mójty objęli prowadzenie. Chwilę później z boiska za drugą żółtą kartkę wyleciał Oleg Wierietiło. Górale musieli zdobyć jeszcze jedną bramkę, by liczyć się w grze o górną ósemkę. Udało się to po kontrataku w 80. minucie. - Drugą połowę zagraliśmy bardzo asekuracyjnie, później, gdy dowiedzieliśmy się o wynikach, to wystarczyła nam jedna kontra, by strzelić drugą bramkę. Tym bardziej się cieszymy, bo jesteśmy skuteczni - przyznał Szczepaniak.
Presja na Podbeskdziu była duża, ale piłkarze ze spokojem podchodzili do ostatniego meczu rundy zasadniczej. - Fajnie się gra z taką presją, ale kiedy nie było korzystnego dla nas wyniku, to było nerwowo. Wyniki się ułożyły pod nas i gdybyśmy tego nie wykorzystali, to bylibyśmy przegranymi tej kolejki. Bylibyśmy w zupełnie innej sytuacji - ocenił gracz Górali.