[b]
WP SportoweFakty: Znakomicie rozpoczął pan rundę wiosenną w Arce Gdynia. Ma pan już na swoim koncie trzy bramki i kilka asyst. Trener Urban dzwonił bądź wysłał sms-a z gratulacjami?[/b]
Dariusz Formella: Nie było ani telefonu, ani sms-a, ale byłem ostatnio w Poznaniu i odwiedziłem chłopaków w szatni. Miałem okazję chwilę porozmawiać z trenerem Urbanem. Mam na bieżąco kontakt.
Co powiedzieli Jan Urban i byli koledzy z Lecha?
- Gratulowali dobrych występów, cieszyli się, że tak dobrze idzie nam na I-ligowych boiskach. Życzyli powodzenia w kolejnych meczach.
Przydałby się pan się teraz w Lechu Poznań. Sporo kontuzji w zespole Jana Urbana.
- Takie jest właśnie życie piłkarskie. Jak byłem w Poznaniu, to do drużyny dołączyli Sisi i Vladimir Volkov. Jan Urban jasno postawił sprawę i powiedział, że mogę nie grać tyle, ile bym chciał. Zdecydowaliśmy się na wypożyczenie do Arki, trener już wtedy mówił, że być może po dwóch meczach będzie żałował tej decyzji. Tak się życie potoczyło, że w zespole Lecha było sporo kontuzji i tych skrzydłowych brakowało.
Nie ukrywam, że dla mnie to jest mega zwariowany sezon. Na początku grałem w eliminacjach Ligi Mistrzów, później w Lidze Europy, a teraz na zapleczu ekstraklasy.
Z perspektywy czasu wydaje się, że ta decyzja była dla pana "strzałem w dziesiątkę".
- Jak najbardziej. Myślę, że to cenne doświadczenie. Gram regularnie, pomagam drużynie w zdobywaniu kolejnych punktów. Punktuję w klasyfikacji kanadyjskiej. Jestem jak najbardziej zadowolony.
W Lechu tych minut trochę brakowało.
- Nie zgodziłbym się z tym do końca. Nie było tak, że wchodziłem tylko na pięć-dziesięć minut. Przecież sporo grałem w rozgrywkach Ligi Europy, a wcześniej w eliminacjach do Ligi Mistrzów.
W Arce musi pan udźwignąć sporą presję. Jak pan sobie z tym radzi?
- Na pewno z tą presją muszę sobie radzić. Odpowiedzialność spoczywa na moich barkach, ale ja tu przyszedłem przede wszystkim po to, aby Arce pomóc awansować do Ekstraklasy.
Mówi pan, że pobyt w Arce to cenne doświadczenie. Czego w takim razie może się pan nauczyć?
- W ekstraklasie walka zaczyna się na 30-40 metrów przed bramką, a w I lidze jest ona na całym boisku. W Legnicy Błażej Telichowski wpakował mi się w nogi już na naszej połowie. Chyba nigdy wcześniej nie zostałem tak potraktowany już tak daleko od bramki przeciwnika.
Jaki kreśli pan scenariusz na przyszłość? Jak jest skonstruowana umowa wypożyczenia na linii Lech Poznań-Arka Gdynia?
- Do 5 czerwca obowiązuje umowa wypożyczenia. Później znów będę zawodnikiem Lecha Poznań. Co będzie dalej? Tego nie wie nikt. No chyba, że prezes i trener. Do mnie takie głosy nie docierają.
Załóżmy scenariusz, że Arka chciałaby przedłużyć wypożyczenie. Zastanowiłby się pan nad taką propozycją?
- Oczywiście. Nad każdą propozycją bym się zastanowił. Nie wszystko jednak zależy ode mnie. Kilka stron musi o tym zadecydować.
Arka Gdynia już o krok od ekstraklasy.
- Jeśli za szybko uwierzymy w awans do ekstraklasy, to my go po prostu nie wywalczymy. Kibice widzą naszą przewagę punktową i to, że wszystko się dobrze układa, ale my nie możemy w ten sposób patrzeć. Boisko szybko weryfikuje takie myślenie. Jesteśmy na dobrej drodze, ale wszystko przed nami.
Jak w takim razie chłodzicie swoje głowy?
- Ich nie trzeba specjalnie chłodzić. Każdy doskonale wie, jak sytuacja wygląda i jakie są oczekiwania. Ciężko pracujemy na treningach. Sztab szkoleniowy nie pozwala na chwile rozluźnienia na zajęciach. Jesteśmy dzięki temu na dobrej drodze.[i]
[/i]
[b]Rozmawiał Karol Wasiek
Zobacz wideo: Jan Urban: jesteśmy silniejsi niż miesiąc temu
{"id":"","title":""}
[/b]