[b]
WP SportoweFakty: W trakcie rundy jesiennej był pan najczęściej grającym zawodnikiem z grona stoperów, ale wiosnę rozpoczął pan na ławce. Czuł pan niedosyt?[/b]
Michał Marcjanik: Wiadomo, że taki niedosyt się pojawił, ale to przecież normalne, bo nikt nie chce siedzieć na ławce rezerwowych. Taką decyzję podjął trener Niciński i ja ją zaakceptowałem. Przyjąłem to na klatę, pracowałem dalej i czekałem na swoją szansę. Pojawiła się w trzecim meczu na wiosnę.
Wskoczył pan do składu i Arka przestała tracić bramki. Cztery mecze i cztery czyste konta.
- Miło to słyszeć. Oby ta passa trwała jak najdłużej.
Straciliście zaledwie 25 bramek w tej rundzie. Kto może przypisać sobie największe zasługi za to - blok defensywny czy bramkarz?
- Zwróciłbym uwagę na fakt, że gra obronna zaczyna się już na połowie rywala, a tam przecież są nasi napastnicy. Więc defensywa to nie tylko obrońcy i bramkarz. Warto o tym pamiętać. Aczkolwiek widać, że Konrad Jałocha jest w bardzo dobrej dyspozycji. Obronił kilka groźnych strzałów w spotkaniu z Miedzią Legnica. Po raz czwarty z rzędu zachował czyste konto.
Rotacja na pozycji środkowego obrońcy jest spora. Czy taka sytuacja może wpływać pozytywnie na formę zawodników?
- Rotacja na początku tej rundy była spowodowana faktem, że zarówno Krzysiek Sobieraj, jak i Alan Fialho musieli odbyć pauzę za nadmiar żółtych kartek. Może nie jest to komfortowa sytuacja, ale wszyscy jesteśmy ze sobą zgrani. Trener podczas zajęć testuje różne warianty.
Z kim pan woli współpracować - z Krzysztofem Sobierajem czy Alanem Fialho?
- Nie ma większej różnicy. Z jednym i drugim zawodnikiem współpracuje się naprawdę bardzo dobrze, co zresztą widać na boisku. Nie tracimy bramek, co jest najważniejsze.
Krzysztof Sobieraj często podkreśla, że lubi pomagać młodym zawodnikom. Czuje pan jego wsparcie?
- Krzysiek ma bardzo duże doświadczenie i chętnie dzieli się swoimi wskazówkami. Podpowiada na boisku, jak się odpowiednio ustawić względem rywala. Po meczu także dokonujemy analizy.
Przed wami mecz z PGE GKS-em Bełchatów, zespołem, który nie ma już szans na awans do ekstraklasy. Ostatnio jednak podopieczni Rafała Ulatowskiego pewnie pokonali Zagłębie Sosnowiec, które liczy się w walce o awans. To chyba pokazuje, że nie wolno tego rywala lekceważyć?
- Pamiętam, że przed sezonem w Bełchatowie głośno mówili o tym, że chcą wrócić do ekstraklasy. Liga jednak szybko ich zweryfikowała plany, ale bełchatowianie pokazują, że są groźnym rywalem. W ostatniej kolejce GKS wygrał z Zagłębiem Sosnowiec.
Wielu widzi Arkę już w ekstraklasie. Jak te opinie wpływają na wasze podejście? Musicie tonować nastroje?
- Cały czas chłodzimy głowy i spokojnie przygotowujemy się do kolejnych meczów. Mamy przed sobą osiem spotkań. To osiem kroków, które musimy postawić, żeby zagrać w ekstraklasie. Jesteśmy pozytywnej myśli.
Rozmawiał Karol Wasiek
Zobacz wideo: Borczuch: Podbeskidzie pokrzywdzone na własne życzenie
{"id":"","title":""}