Z Pawłowskim po puchary. Wielkie wzmocnienie Lecha

PAP / Bartłomiej Zborowski
PAP / Bartłomiej Zborowski

Zderzenie wyglądało makabrycznie, diagnoza była fatalna. Szymon Pawłowski złamał kość jarzmową, przeszedł operację. Do końca sezonu miał nie grać. Dziś jest już jednak na boisku. Lech odzyskał najlepszego piłkarza.

- W następnym meczu będzie już grał więcej - nie ukrywał w piątek po meczu z Legią Warszawa trener Lecha Poznań,  Jan Urban. Szymon Pawłowski na boisku przy ul. Łazienkowskiej pojawił się na ostatnie siedemnaście minut.

- Cieszę się, że mogłem choć chwilę zagrać. Siedem tygodni nie było mnie na boisku. Myślę, że każdy mecz doda mi więcej pewności siebie. Czuję się nieźle. Udało się wrócić szybciej, niż przewidywały pierwsze prognozy. Teraz najważniejsze będzie złapanie pewności siebie. Każdy mecz zbliża do tego, aby ją złapać, grać agresywniej i w kontakcie z przeciwnikiem - mówi 29-letni piłkarz.

Według przewidywań, w tym sezonie nie powinniśmy go już oglądać. Na początku marca w meczu z Górnikiem Zabrze uderzeniem głową znokautował go Bartosz Kopacz. Pawłowski był oszołomiony, nie wiedział co się dzieje.

Jak się okazało, pomocnik Lecha złamał kość jarzmową, szybko przeszedł operację. Szybko też jego organizm się zregenerował. Na szczęście dla poznańskiego zespołu. Lech na starcie rundy finałowej, tuż przed decydującą batalią o europejskie puchary, tuż przed finałem Pucharu Polski odzyskał swojego najlepszego piłkarza. Przebojowego, skutecznego (6 goli), który "robi grę".

To wielkie wzmocnienie poznaniaków.

Zobacz wideo: Karol Linetty: Dostaliśmy zadyszki, ale wciąż potrafimy pokazać siłę

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: