Snajperzy Legii znowu strzelają, lider w meczu na szczycie gromi Cracovię

PAP / Bartłomiej Zborowski
PAP / Bartłomiej Zborowski

Legia Warszawa po jednostronnym meczu zmiotła Cracovię. Wygrała 4:0, i, co ważniejsze, zagrała w końcu tak jak powinien grać kandydat do występów w Lidze Mistrzów.

W tym artykule dowiesz się o:

To był prawdziwy pokaz siły Legii Warszawa. Faworyt do tytułu mistrza Polski nie zostawił żadnych złudzeń Cracovii, która jeszcze jesienią po cichu marzyła o wygraniu Ekstraklasy, a teraz może jedynie myśleć o podium.

Zespół Stanisława Czerczesowa zatarł złe wrażenie z ostatnich spotkań, gdy miał wyraźny problem ze skutecznością. Choć do końca ten problem nie zniknął, bo kilka stuprocentowych sytuacji gospodarze zmarnowali, to Legia zagrała tak jak wymaga się od kandydata do gry w Lidze Mistrzów. Dominowała totalnie, zgniotła przeciwnika i dała rywalom do tytułu wyraźny sygnał, że dogonienie jej w tym sezonie będzie graniczyło z cudem.

Kiedy w 25. minucie Michał Kucharczyk fenomenalnym i dość szczęśliwym strzałem z dystansu pokonał Grzegorza Sandomierskiego i podwyższył na 2:0, niemal wszystkim na stadionie przy Łazienkowskiej ulżyło. Zawodnicy Stanisława Czerczesowa ostatnio raczej nie grzeszyli skutecznością. Teoretycznie mecz Legii z Cracovią powinien gwarantować sporo bramek. Dwie najskuteczniejsze drużyny Ekstraklasy miały jednak ostatnio spore problemy ze trafianiem do bramki. Żeby odszukać spotkania, w których strzeliły więcej niż jedną bramkę w meczu, trzeba grzebać w archiwach, cofnąć się w czasie ponad miesiąc.

ZOBACZ WIDEO Prawdziwa demolka. Zobacz skrót z meczu Deportivo La Coruna - FC Barcelona 0:8 [ZDJĘCIA ELEVEN]

Widać było, że warszawski zespół jest zmotywowany. Od pierwszego gwizdka gospodarze atakowali a od 7. minuty prowadzili 1:0. Aleksandar Prijović dostał piłkę od Nemanji Nikolicia i strzałem z ostrego kąta pokonał bramkarza rywali.

Chwilę po golu Prijovicia mógł trafić Nikolić, ale po jego strzale z dystansu piłka odbiła się od poprzeczki. Cracovia odpowiedziała efektowną akcją i uderzeniem Mateusza Cetnarskiego. Legię uratował tylko znakomity refleks Arkadiusza Malarza. Niesamowite jak ten solidny ligowy bramkarz w krótkim czasie wyrósł na gwiazdę najlepszej obecnie polskiej drużyny. W poprzednich trzech spotkaniach zachowywał czyste konto, zaś w meczu z Ruchem uratował zespół przed przegraną. Malarz po raz kolejny daje wyraźnie do zrozumienia zarządowi klubu, ze sprowadzenie Radosława Cierzniaka nie było konieczne, chyba że w roli "straszaka".

Cracovia w tym okresie miała kilka akcji, które mogły się podobać, zawodnicy operowali piłką dość swobodnie, nieźle wymieniali się pozycjami na połowie gospodarzy, ale te "efekty specjalne" trwały zdecydowanie zbyt krótko.

W końcu do bramki trafił i "Niko". Serbsko-węgierski napastnik doskonale wykończył dośrodkowanie Guilherme z rzutu rożnego, choć pojawiły się wątpliwości czy dotknął piłki. Jego reakcja wyraźnie wskazywała, że tak się stało. To dla tego zawodnika wielka ulga. Wcześniej 9 z ostatnich 10 spotkań kończył z "czystym kontem". Teraz mógł już do przerwy ustrzelić kilka goli więcej. Oprócz wspomnianej poprzeczki zawodnik miał jeszcze dwie stuprocentowe sytuacje. A kilka minut po przerwie powinien dołożyć kolejnego gola, ale w sytuacji sam na sam za daleko wypuścił sobie piłkę. Gdyby naprzeciwko Sandomierskiego biegł "Niko" z rundy jesiennej, prawdopodobnie bramkarz Cracovii wyciągałby futbolówkę z siatki.

Na pobicie rekordu Henryka Reymana napastnik Legii nie ma już szans, ale do Marka Koniarka, najskuteczniejszego powojennego króla strzelców traci już niewiele. Snajper Widzewa Łódź 20 lat temu strzelił w lidze 29 goli.

Trener w końcu uznał, że w tym meczu napastnik reprezentacji Węgier nie strzeli więcej goli i zamienił go na Kaspera Hamalainena. Fani wybaczyli Nikoliciowi jego pudła i pożegnali go z honorami. Doskonale wiedzą, że Legia jest tu gdzie jest również dzięki jego bramkom z rundy jesiennej.

Hamalainen pokazał się za to z fantastycznej strony i kilka minut po wejściu na boisko po efektownej akcji z Prijoviciem pokonał Sandomierskiego. To była pierwsza bramka tego zawodnika w barwach Legii.

Gdyby Legia była w stanie utrzymać ten poziom do końca sezonu, już dziś mogłaby odbierać gratulacje za mistrzostwo kraju.

Legia Warszawa - Cracovia 4:0 (3:0)
1:0 - Aleksandar Prijović 6'
2:0 - Michał Kucharczyk 35'
3:0 - Nemanja Nikolić 33'
4:0 - Kasper Hamalainen 77'

Składy:

Legia: Arkadiusz Malarz - Artur Jędrzejczyk. Igor Lewczuk, Jakub Rzeźniczak, Adam Hlousek (87' Tomasz Brzyski) - Ariel Borysiuk, Guilherme - Michał Kucharczyk, Aleksandar Prijović (80' Tomasz Jodłowiec), Ondrej Duda - Nemanja Nikolić (73' Kasper Hamalainen).

Cracovia: Grzegorz Sandomierski - Deleu (46' Piotr Polczak), Florin Bejan, Hubert Wołąkiewicz, Jakub Wójcicki - Miroslav Covilo, Bartosz Kapustka, Mateusz Wdowiak (46' Łukasz Zejdler), Mateusz Cetnarski, Erik Jendrisek - Tomas Vestenicky (90' Przemysław Pyrdek).

Żółte kartki: Jodłowiec (Legia) oraz Deleu (Cracovia)

Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork)

Widzów: 24 061

Komentarze (6)
avatar
Geesol
23.04.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
brawo panie admin ... dzieki za ostrzezenie jakie dostałem bo zaraz widac kto tu moze kogo obrazac a kto nie...... brawo
dziekuje za bezstronnosc i za to ze kolega w odpowiedzi na moj normalny
Czytaj całość
siber
23.04.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gdzie naczelny pismak Krakus Kmita . Niedawno pisał o przełamaniu Cracovii z Legią po 65 latach a dziś już go nie ma po sromotnej porażce Cracovii. Znów flagę opuścił do połowy. Przypuszczam Czytaj całość
avatar
Geesol
23.04.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
nie wiem co mam myslec po tym meczu.... pierwsza bramka bramka pada po faulu priovica na obroncy Crocovi...... kolanem zachacza obronce gdy ten rusza by głowa przeciac lot piłki...... ani sedzi Czytaj całość
avatar
Kuban
23.04.2016
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
SF = tu nawet bramka na 3:0 pada wcześniej niż na 2:0. :-P