Bartosz Rymaniak: Nie wpadajmy w samozachwyt

WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: Bartosz Rymaniak
WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: Bartosz Rymaniak

Mimo dwóch straconych goli postawę formacji obronnej Korony w spotkaniu z Wisłą jak najbardziej należy ocenić na plus. - Pokazaliśmy charakter. To, że od dziesięciu meczów nie przegraliśmy to nie jest przypadek - powiedział Bartosz Rymaniak.

To było kolejne spotkanie z gatunku tych o "sześć punktów". - Wygraliśmy z nie byle kim, bo z Wisłą Kraków, która w rundzie finałowej bardzo dobrze się spisuje pod wodzą Dariusza Wdowczyka i każdy zespół miał z nią problemy, a my im się godnie postawiliśmy, myślę, że zasłużenie wygraliśmy i byliśmy zdecydowanie lepsi - powiedział obrońca Korony, Bartosz Rymaniak.

Kielczanie górowali nad rywalem między innymi ogromnym zaangażowaniem. To właśnie cechy wolicjonalne były jednym z kluczy do końcowego sukcesu. - Od początku było widać, że bardziej chcieliśmy wygrać, byliśmy zespołem, każdy sobie pomagał na boisku, to jest najważniejsze i to przyniosło efekt.

Jeśli należałoby indywidualnie wyróżnić kilku zawodników, to z pewnością w tym gronie znalazłby się Rymaniak. Były gracz Cracovii udowodnił, że świetnie odnalazł się w zespole Marcina Brosza. - Liczy się dobro drużyny i fajnie, że pokazaliśmy charakter. To, że od dziesięciu meczów nie przegraliśmy to nie jest przypadek - stwierdził.

ZOBACZ WIDEO Piotr Mandrysz: zapowiada się gorąca końcówka (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Korona dopisując do swojego dorobku trzy punkty jest już niezwykle blisko utrzymania na kolejny sezon. - Delikatny oddech jest, ale już w piątek kolejny bardzo ważny mecz z Podbeskidziem. Fajnie wygrać z Wisłą, ale nie wpadajmy w samozachwyt, trzeba przygotować się do kolejnego meczu.

Głównym zadaniem na najbliższe dni dla złocisto-krwistych jest regeneracja sił. Mecz z Wisłą kosztował ich bowiem bardzo dużo zdrowia. - To jest już 34. kolejka i to zmęczenie się nawarstwia. Jesteśmy jednak zawodowcami i do każdego meczu przygotowujemy się jak najlepiej. Nie tylko my siedliśmy pod koniec fizycznie, bo Wisła też miała problemy - zakończył Bartosz Rymaniak.

Komentarze (0)