Szkoleniowiec oraz zawodnicy Manchesteru już przed spotkaniem przeżywali ciężkie chwile. Ich autokar został zaatakowany przez kibiców. Fani West Hamu obrzucili go butelkami i kamieniami. Mecz rozpoczął się z 45-minutowym opóźnieniem.
- Nie pierwszy raz dzieją się takie rzeczy. Ja mam duże doświadczenie w piłce nożnej, ale niektórzy moi zawodnicy nie - mówi Van Gaal. - Podejrzewam, że to zdarzenie miało wpływ na naszą grę. Nie możemy jednak szukać takich wymówek, przecież 20 minut przed końcem spotkania byliśmy na prowadzeniu.
Holender wie, że jego zespół przegrał spotkanie, w którym musiał zwyciężyć. Teraz Manchester przed ostatnią kolejką Premier League zajmuje w tabeli piąte miejsce i do pozycji gwarantującej udział w eliminacjach LM traci dwa punkty.
- Wciąż możemy prześcignąć Manchester City - podkreśla Van Gaal. - W tej lidze często zdarzają się niespodzianki. Przed meczem z West Hamem mieliśmy wszystko w swoich rękach. Teraz musimy wygrać i liczyć na porażkę rywali.
W niedzielę jego zespół zagra na własnym boisku z AFC Bournemouth, Manchester City czeka z kolei wyjazdowe starcie ze Swansea City. West Ham - który jest piąty i traci do drużyny Van Gaala punkt - stawi czoła Stoke City.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienazywo. Brawurowa zagrywka menadżera Roberta Lewandowskiego. "Włodarzom Bayernu drżą ręce"