Czy spadku Górnika Zabrze dało się zapobiec? Biorąc pod uwagę postawę zespołu ze Śląska w ostatnich ligowych spotkaniach można mieć mieszane uczucia. Owszem, zabrzanie walczyli, dobrze grali w defensywie, nie tracili bramek - to trzeba im zapisać na plus. Jednak bez napastnika z prawdziwego zdarzenia trudno wygrywać mecze. - Mam tylko jednego klasycznego napastnika. Jest nim Szymon Skrzypczak - mówił po spotkaniu 36. kolejki trener Górnika, Jan Żurek.
Prześledźmy statystyki. Skrzypczak w tym sezonie rozegrał 22 mecze w Ekstraklasie i zdobył w nich... dwie bramki. Fantastyczny jesienią (w grudniu) Roman Gergel rozgrywki zakończył z dorobkiem 10 goli, lecz wiosną swój dorobek powiększył tylko o jedno trafienie. Słowak był najlepszym strzelcem Górnika w tym sezonie. Drugi pod tym względem był... stoper Bartosz Kopacz.
Napastnicy? Ci w Górniku byli tylko z nazwy. Latem do zespołu dołączył Maciej Korzym, który strzelił dla śląskiego klubu dwie bramki w jedenastu spotkaniach, ale wiosną był odstawiony na boczny tor, a ostatecznie przesunięty do rezerw. Jose Kante zimą został sprowadzony jako lek na ofensywną niemoc, lecz nadzieje okazały się płonne. Hiszpanowi nie można odmówić dobrego wyszkolenia technicznego, ale skuteczność nie jest jego mocną stroną. Bilans Kante to 16 meczów w elicie (z czego aż czternaście w pierwszym składzie) i zero goli.
ZOBACZ WIDEO Krajobraz po powołaniach. Kto dostanie przepustkę do Francji? (Źródło: TVP)
{"id":"","title":""}
- To się nie dzieje od dzisiaj czy dwóch tygodni, ale to się ciągnie za nami od kilku miesięcy. Powinniśmy się w miarę cieszyć, że jeszcze walczymy do ostatniej kolejki o utrzymanie - mówił przed meczem z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza Mariusz Przybylski. Pomocnik Górnika miał wiele racji. Gdyby nie reforma Ekstraklasy, Górnik nadzieje na utrzymanie straciłby na kilka kolejek przed końcem sezonu. Zabrzanie mieli dużo szczęścia, że w Niecieczy mogli jeszcze walczyć o utrzymanie.
Nie da się jednak wygrywać, kiedy nie oddaje się celnych strzałów. Tych w ostatnich spotkaniach Górnika było tyle co kot napłakał. Mimo to zabrzanie byli wspierani głośnym dopingiem swoich fanów, którzy wierzyli w cud. Wierzyli w to, że w niewielkiej Niecieczy 14-krotni mistrzowie Polski zmiotą Termalicę Bruk-Bet z boiska i wygrają siódmy(!) mecz w tym sezonie. - My musimy zrobić to, co do tej pory nam nie wychodziło czyli wygrać mecz - mówił Przybylski przed spotkaniem. Nie udało się.
Zabrzanom po raz kolejny w tym sezonie dopisało szczęście. Górnik Łęczna przegrał we Wrocławiu, co 14-krotnym mistrzom Polski otworzyło wręcz autostradę do utrzymania. W pierwszej połowie Termalica nie prezentowała niczego, co było w stanie zagrozić zabrzanom. Górnik jedynego gola zdobył za sprawą świetnego uderzenia z rzutu wolnego Rafała Kurzawy, lecz było to zbyt mało. Jeden błąd w drugiej połowie zdecydował, że Wojciech Kędziora wybił z głowy marzenia zabrzan o Ekstraklasie.
Górnik Zabrze po raz trzeci w swej historii spadł z Ekstraklasy. Poprzednio obie banicje trwały tylko przez rok i nikt w Zabrzu nie wyobraża sobie, by Górnik grał poza Ekstraklasą dłużej niż dwanaście miesięcy. Sporo pracy czeka działaczy, gdyż sytuacja śląskiego klubu nie jest normalna. Potrzebne jest przewietrzenie szatni i budowa nowej, ambitnej drużyny, która jak najszybciej wróci do Ekstraklasy.
Łukasz Witczyk