- Jeśli ktoś chce ze mną na ten temat porozmawiać, to może spróbować się ze mną skontaktować. Mój numer telefonu jest w sztabie kadry znany. Od zeszłego roku się nie zmienił. Dopiero gdy porozmawiam z selekcjonerem, to usiądę i zastanowię się, czy ewentualnie wrócić do reprezentacji. Na pewno nie jest to decyzja, którą podejmuje się na poczekaniu w kilka minut - powiedział Artur Wichniarek w rozmowie z Faktem.
32-letni napastnik przyznał, że osiągnięcie porozumienia z Leo Beenhakkerem nie będzie łatwe. - To może być spory problem. Ale nad tym będę się dopiero zastanawiał, gdy dojdzie do ewentualnego spotkania. Prawdą jest jednak, że ja nikogo nie obraziłem. Nie krytykowałem Beenhakkera, tylko poinformowałem w liście wysłanym do związku, że nie chcę grać w prowadzonej przez niego reprezentacji. Ja nie ubiegam się o spotkanie z nim, nie ja pierwszy powinienem wyciągnąć rękę - stwierdził.
Przypomnijmy, że kilka dni temu holenderski selekcjoner przyznał, że mógłby powołać Wichniarka do kadry, ale tylko wówczas, jeśli piłkarz poinformuje Polski Związki Piłki Nożnej, że zmienił swoją decyzję o rezygnacji.
W obecnym sezonie 32-letni napastnik Arminii Bielefeld zdobył 12 goli w Bundeslidze i zajmuje 3. miejsce w klasyfikacji strzelców tych rozgrywek.