Tomaszewski dla SportoweFakty.pl: Presja ciąży na Udinese

W czwartek cała piłkarska Polska będzie spoglądać na stadion przy ul. Bułgarskiej w Poznaniu, na którym Lech rozegra pierwszy mecz 1/16 finału Pucharu UEFA z Udinese Calcio. Spotkanie Kolejorza będzie śledzić też Jan Tomaszewski. Były reprezentant Polski oczekuje na ten pojedynek z optymizmem i uważa, że podopieczni Franciszka Smudy są do niego świetnie przygotowani.

- Uważam, że od czasów Wisły Henryka Kasperczaka nie mieliśmy w Polsce tak silnego klubu jak Lech. Franciszek Smuda wykonał z tą drużyną kawał dobrej roboty i dlatego jestem spokojny o jej postawę w starciu z Udinese. Życzę poznaniakom przede wszystkim uniknięcia utraty gola. Jeśli ten cel uda się zrealizować, to w rewanżu będzie o wiele łatwiej. A gdyby przy dobrej grze obronnej, udało się jeszcze zdobyć bramkę i wypracować zaliczkę, to tym lepiej dla Kolejorza. Myślę jednak, że nawet wynik 0:0 będzie dla Lecha dobry. Przy takim rezultacie Włosi będą musieli zagrać odważnie na swoim stadionie, a to stworzy poznaniakom sporo okazji do kontrataków. W takiej grze z kolei świetnie czuje się Sławomir Peszko, który w drugim meczu będzie mógł już zagrać. Kluczowe moim zdaniem będzie właśnie postawienie Włochów pod presją. Za wszelką cenę trzeba unikać w Poznaniu rezultatu, który zmusiłby piłkarzy Franciszka Smudy do atakowania na wyjeździe - powiedział Jan Tomaszewski w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl.

Jak były reprezentant Polski ocenia potencjał najbliższego rywala Kolejorza? - Udinese nie jest zespołem, przed którym należałoby paść na kolana. Oczywiście pod względem finansowym klub ten przewyższa Lecha, ale jak powszechnie wiadomo, pieniądze nie muszą decydować o wyniku. Jeśli Zbigniew Boniek, mówi, że poznaniacy mają sporą szansę na awans, to ja mu wierzę, bo jego wiedza o włoskiej piłce jest ogromna.

Tomaszewski podkreśla również, że po pierwszym spotkaniu nie należy wyciągać daleko idących wniosków. - Mecz w Poznaniu będzie dopiero pierwszą połową całej rywalizacji. Między obiema drużynami nie ma tak dużej różnicy, by atut własnego boiska miał decydujące znaczenie dla losów awansu. Nie wiadomo też, w jakich warunkach toczyć się będzie spotkanie w stolicy Wielkopolski. Jeśli popada śnieg, to niewykluczone, że zobaczymy mecz na wodzie. W takiej sytuacji zdecydowanie łatwiej jest się bronić. Trudno jednak powiedzieć, kto by na tym skorzystał.

Zdaniem byłego bramkarza reprezentacji Polski Kolejorz może przystąpić do pojedynku z Udinese bez obciążenia psychicznego. - Warto pamiętać, że jeśli ktokolwiek coś musi w tej rywalizacji, to Włosi. Oni są uznawani za faworyta i to na nich przede wszystkim ciąży presja. Jeśli odpadną, będzie to sensacja na skalę europejską. Lech może być o wiele spokojniejszy, bo nie ma takiego problemu - zakończył Tomaszewski.

Komentarze (0)