W pierwszej połowie spotkania Realu Madryt z Betisem Sevilla gospodarze pokazali się z rewelacyjnej strony. Atakujące trio Gonzalo Higuain - Raul - Klaas-Jan Huntelaar co chwilę nacierało na defensywę Andaluzyjczyków, a bramkarz gości aż 6-krotnie musiał wyjmować piłkę z siatki w pierwszych trzech kwadransach! Betis zagroził rywalom jedynie przez chwilę - w 30. minucie Ricardo Oliveira po świetnej akcji zmienił rezultat na 3:1, a po chwili trafił w słupek. Pozostały czas gry należał jednak do Królewskich, którzy udokumentowali grę dwoma trafieniami Huntelaara oraz Raula, a także bramkami Higuaina i Sergio Ramosa.
Holender w zeszłym tygodniu strzelił swoją pierwszą bramkę dla wicelidera i wydaje się, że plotki na temat niechęci gry w barwach Realu zostały już rozwiane. Atakujący miał również okazję na hat-tricka, lecz przeszkodził mu słupek. Kolejne trafienia do swojego konta strzeleckiego dorzucił także Raul, który śrubuje już rekord goli zdobytych dla Królewskich.
Druga część gry nie była już tak emocjonująca. Betis nie liczył na jakiekolwiek punkty, a miejscowi odpoczywali przed spotkaniem z Liverpoolem w Lidze Mistrzów, które odbędzie się środku tygodnia.
W tym samym momencie były rozgrywane derby Barcelony. Kiedy piłkarze Juande Ramosa schodzili na przerwę przy stanie 6:1, na Camp Nou wciąż widniał bezbramkowy remis. Jeśli chodzi o bohaterów tego spotkania należy wyróżnić dwóch - Ivan de La Penę oraz sędziego. Arbiter meczu wyraźnie nie panował nad sytuacją na boisku i za często obdarowywał piłkarzy kartkami (łącznie 10 żółtych i jedna czerwona). Zdecydowanie gorzej w tym bilansie wypadli gospodarze, którzy oprócz sześciu "żółtek" musieli pogodzić się z wyrzuceniem Seydou Keity w 38. minucie. Telewizyjne powtórki wykazały jednak, że sędzia zbyt pochopnie posłał pomocnika przedwcześnie do szatni.
Oczywiście za stratę punktów winni są także gospodarze, którzy nie pokazali dobrej gry w pierwszej połowie, a drugą część gry rozpoczęli wręcz koszmarnie. Wykorzystał to ich były zawodnik - De la Pena, który w ciągu czterech minut doprowadził do stanu 0:2. Przy drugim trafieniu na asystę "zasłużył" golkiper Blaugrany - Victor Valdes, który podał piłkę wprost pod nogi rywala. Co prawda Yaya Toure szybko strzelił kontaktową bramkę, ale osłabionego lidera nie było stać na nic więcej. Wielki opór nie przyniósł kolejnych bramek, tak jak miało to miejsce w ostatnim czasie, i Barca poniosła drugą porażkę w sezonie. Co ciekawe pierwszą ekipę w tabeli pokonali gracze, którzy plasowali się przed 24. kolejką na ostatniej pozycji. Dla Los Pericos było to także pierwsze zwycięstwo na Camp Nou nad lokalnym rywalem od ponad 25 lat, a dodatkowo sięgnęli po premierową wiktorię od 14. kolejek. Trener Mauricio Pochettino mógł natomiast pierwszy raz schodzić z boiska z podniesioną głową.
Również o 20.00 w sobotę był rozgrywany pojedynek Villarrealu ze Sportingiem Gijon. Pierwsze sekundy były wręcz idealne dla kibiców - jeszcze dobrze nie zasiedli na swoich miejscach, a każda z ekip strzeliła po jednej bramce. W pierwszej części gry padła jeszcze jednak bramka, a gospodarzy na prowadzenie wyprowadził Joan Capdevilla. Później więcej okazji bramkowych mieli gracze Żółtych Łodzi Podwodnych, którzy zaliczyli także słupek. Jednak, podobnie jak w spotkaniu Realu z Betisem, gole na El Madrigal padały jedynie w pierwszej połowie i po 90. minutach cenną wiktorię osiągnęli piłkarze Manuela Pellegrini'ego.
Real Madryt - Betis Sevilla 6:1 (6:1)
1:0 - Higuain 7'
2:0 - Huntelaar 15'
3:0 - Huntelaar 24'
3:1 - Oliveira 30'
4:1 - Raul 36'
5:1 - Raul 42'
6:1 - Ramos 45'
FC Barcelona - Espanyol Barcelona 1:2 (0:0)
0:1 - De la Pena 50'
0:2 - De la Pena 54'
1:2 - Toure 62'
Villarreal - Sporting Gijon 2:1 (2:1)
0:1 - Bilic 1'
1:1 - Rossi 2'
2:1 - Capdevilla 36'
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)