Zdjęcia i film wykonane telefonem Samsung Galaxy S7. (Więcej o Galaxy S7)
WP SportoweFakty: Paris Saint-Germian, pana były klub, z którym wywalczył pan dwa Puchary Francji i jedno wicemistrzostwo, kupił Grzegorza Krychowiaka. W Polsce opinie są podzielone. Wielu ludzi uważa, że to dla niego krok wstecz, bo trafia do gorszej ligi.
Danijel Ljuboja: Krok wstecz? Chyba zwariowaliście. Krychowiak trafił do wielkiego, bogatego klubu z międzynarodowymi ambicjami. Porównywanie Sevilli i PSG nie ma sensu. To przepaść. Oczywiście liga francuska jest słabsza od hiszpańskiej, zawsze tak było, jest i będzie. Ale co z tego?
To, że nie będzie mógł na co dzień rywalizować z Realem Madryt i Barceloną, zatrzymywać Cristiano Ronaldo, Karima Benzemy czy Lionela Messiego.
- Będzie mógł to robić w Champions League.
W porządku. Ale argumentu o słabości ligi francuskiej pan nie obali.
- Krychowiak przeszedł do PSG, by się rozwijać i zdobywać trofea. Oczywiście zaraz powie pan, że mistrzostwo, Puchar Francji i Puchar Ligi będzie mógł sobie dopisać do kolekcji już przed rozpoczęciem sezonu.
To nie moje wymysły, tak uczy historia z poprzednich sezonów. Mniejsza z tym. Najważniejsze pytanie, to czy Krychowiak zrobi postęp w PSG?
- Na pewno. Do tego zmierzam. O ile liga hiszpańska dystansuje francuską, o tyle Sevilla jest gorszą drużyną kadrowo od PSG. Prześledźmy poszczególne formacje. Grzegorz trafił do bardzo silnego zespołu, z gwiazdami światowego formatu. Dobry bramkarz, znakomita linia obrony z Thiago Silvą, Marquinhosem czy Davidem Luizem. W pomocy będzie rywalizował z Blaisem Matuidim, Marco Verrattim i Thiago Mottą. Do tego Angel Di Maria, Lucas Moura, Edinson Cavani, Javier Pastore, Hatem Ben Arfa. Grzegorz nigdy do tej pory nie był w tak mocnej kadrowo drużynie. Codziennie będzie trenował z wybitnymi piłkarzami. Rozwinie się szybko, może nawet osiągnie apogeum swoich możliwości. Jeśli Krychowiak rzeczywiście ma obsesję na punkcie piłki, to wie, że owszem progres zalicza się w rywalizacjach z najlepszymi, ale trzeba także otaczać się wybitnymi piłkarzami w swoim zespole. W Sevilli wiadomo było, że bez względu na wszystko Krychowiak wyjdzie w pierwszym składzie. W PSG to już nie jest takie jasne, ale on to kocha. To tytan, więc myślę, że szybko zadomowi się w Paryżu. Może zostać nawet najlepszym pomocnikiem Ligue 1.
Fot. Mateusz Święcicki / Samsung Galaxy S7 Edge (Więcej o Samsung Galaxy S7)
Nowy trener mistrza Francji Unai Emery uwielbia Polaka. To on stał za jego transferem?
- Nie tylko. Moim zdaniem Emery był jedynie kolejnym argumentem, by kupić Krychowiaka. Bardzo dobrze znam Oliviera Letanga, dyrektora sportowego PSG. Pracował kilka lat w tej samej roli w Stade Reims i najpierw wypożyczał, a później wykupywał go z Girondins Bordeaux. Letang uwielbia Krychowiaka, to jego "syn", więc nic dziwnego, że chciał go także w Paryżu. Rozmawiałem z nim już przed rokiem i mówił mi, że już wtedy pracował nad transferem z Sevilli, ale PSG wydało fortunę na Angela Di Marię i awaryjnie pozyskało do środka pola Benjamę Stambouliego. Finansowe Fair Play związało ręce Letangowi i nie nie było szans na dogadanie się z Hiszpanami. Oni chcieli za niego nie mniej niż teraz. Twardo negocjowali, nie mieli ciśnienia na pozbywanie się Krychowiaka.
ZOBACZ WIDEO Bartosz Kapustka o transferze: telefonów jest sporo (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Paryż stracił Zlatana Ibrahimovicia. Kibice czekają na jego następcę. Na liście potencjalnych następców pojawiają się różne nazwiska, w tym Roberta Lewandowskiego. Co by pan zrobił na miejscu Polaka?
- Odszedł z Bayernu Monachium do PSG.
Nie widzę żadnego racjonalnego argumentu, by to robić. Może jedynie finansowy, ale co to za różnica, gdyby zarabiał dwa miliony euro więcej?
- W środowisku piłkarzy dwa miliony różnicy to bardzo dużo. Mówię o postrzeganiu szatni, wzajemnym respekcie. Bądźmy szczerzy, na całym świecie w szatniach dużo mówi się o kontraktach i każdy wie, kto ile zarabia. Jeśli jesteś najlepszy, musisz zarabiać najwięcej. Nie chodzi o same kwoty, a o szacunek względem ciebie. Wyróżnienie na tle innych. To, że jesteś pierwszy i masz najwyższy kontrakt. Ale to nie jest najważniejsze. PSG będzie największym klubem na świecie, bo ma bardzo mądrego prezydenta, jest potwornie głodne sukcesów międzynarodowych. Nigdy w swojej historii nie wygrało Ligi Mistrzów. Katarczycy nie spoczną, dopóki nie tego nie zrobią. To dziś najlepiej zarządzany, trzymający najwyższe standardy klub we Francji i jeden z czołowych na świecie. Mówię o wielu aspektach. Sportowym, infrastrukturalnym, marketingowym. Lewandowski w PSG mógłby mieć najwyższy kontrakt w historii ligi, mógłby inkasować więcej niż Zlatan Ibrahimović. Byłby też w stanie pobić wszystkie jego rekordy, zostać najwybitniejszym piłkarzem w dziejach Ligue 1. Mógłby pisać historię. W Bayernie jest kolejnym wielkim napastnikiem. W Paryżu miałby szansę na rolę pioniera, który wywalczył Ligę Mistrzów.
Fot. Mateusz Święcicki / Samsung Galaxy S7 Edge (Więcej o Samsung Galaxy S7)
Cezary Kucharski agent Roberta Lewandowskiego powiedział mi, że Polak chce grać w Bayernie albo w Realu Madryt. Inna opcja go nie interesuje.
- Lewandowski jest chorobliwie ambitny, ale w Realu nie zostanie zapamiętany jako najwybitniejszy piłkarz w dziejach, nie pobije rekordów Ronaldo. A przecież chodzi mu o nieśmiertelność, setki strzelanych goli i nieosiągalne dla innych statystyki. W Paryżu go chcą wszyscy. Od sprzątaczki po prezydenta klubu. Olivier Letang wielokrotnie mi mówił, że to transfer jego marzeń.
Tu nie chodzi nawet o zestawienie z Realem. PSG dziś na tle Bayernu nie jest lepszą drużyną. Nie potrafi przebrnąć przez szklany sufit jakim jest ćwierćfinał Ligi Mistrzów.
- Dlatego zatrudniono Emery'ego, żeby to zmienił.
Zamknijmy temat PSG. Oglądał pan mecze Polaków na Euro 2016?
- Oczywiście. Uważam, że Adam Nawałka był jednym z najmądrzejszych trenerów na mistrzostwach. Dopasował taktykę do potencjału swojej drużyny. Wiedział, że nie ma dublerów na ławce rezerwowych. Widziałem większość meczów waszej reprezentacji i w każdym atakowaliście od pierwszej minuty i chcieliście jak najszybciej strzelić gola, by później bronić wyniku. Nie ma nic złego tym, że drużyna gra defensywnie. W piłce chodzi o wygrywanie. Jeśli nie jesteś reprezentacją Niemiec czy Francji nie masz co martwić się krytyką na temat braku efektownego stylu. Polska nie grała pięknie, ale skutecznie. Powinna awansować do półfinału. Była lepsza od Portugalii.
Polscy piłkarze przechodzą coraz częściej do Ligue 1. Maciej Rybus jest w Olympique Lyon, Kamil Glik w AS Monaco. Sporo mówi się o zainteresowaniu innymi graczami, Arturem Jędrzejczykiem czy Krzysztofem Mączyńskim. Poza Rybusem, który nie zagrał na Euro z powodu kontuzji, reszta zyskała na "efekcie mistrzostw"?
- Wątpię, żeby dotyczyło to Glika, który ma uznaną, międzynarodową markę. Efekt turnieju trwa krótko, tylko miesiąc, może dwa, kiedy negocjacje są dłuższe. Ale po tym czasie ludzie w klubach zapominają, że ktoś świetnie spisał się na Mistrzostwach Europy. Jeśli ktoś szybko chce opuścić klub po udanym turnieju musi naciskać na transfer, by formalności zostały załatwione jak najszybciej. Każdy dzień po Euro działa na niekorzyść tych, którzy błysnęli, a wcześniej nikt o nich nie słyszał.
Wideo nagrane kamerą Samsung Gear 360 (Więcej o Samsung Gear 360)
Koledzy Macieja Rybusa z reprezentacji Polski śmieją się, że uciekł z więzienia. Po latach gry w Tereku Grozny przeszedł do Olympique Lyon. To dobry ruch?
- Znakomity. Pamiętam, że kiedy trafiłem do Legii w 2011 roku, to po okresie przygotowawczym Maciej Skorża zaprosił mnie na spotkanie i zapytał, który z młodych piłkarzy jest najlepszy. Powiedziałem, że Rybus i że powinien grać w pierwszym składzie. Skorża rzucił zdziwiony: "serio, jesteś pewien?". Dodałem, że oczywiście i że na jego miejscu nie zastanawiałbym się i wystawiał go w podstawowym składzie. Rybus wyszedł w nim w dwóch meczach ze Spartakiem Moskwa i grał znakomicie. W drugim strzelił przepięknego gola. Wracaliśmy samolotem do Polski z Moskwy, usiadłem obok niego i powiedziałem: "czekam na dobrego szampana, bo przekonałem Skorżę do ciebie".
Kupił panu?
- Tak, Rybus to bardzo honorowy chłopak. W Lyonie da sobie radę. Szczerze mówiąc, lewa obrona to najsłabiej obsadzona pozycja w całej drużynie. Jeśli został sprowadzony, by grać w defensywie to jest pewniakiem do podstawowego składu. W drugiej linii będzie miał bardzo ciężko. Konkurencja jest niesamowita, druga w hierarchii we Francji, zaraz po PSG.
Kamil Glik przeszedł do AS Monaco. To jedyny klub we Francji, w którym piłkarze znają twarz każdego kibica, bo tak niewielu pojawia się ich na Stade Louis II. Jose Mourinho powiedział kiedyś, że żaden dobry piłkarz nie chce grać dla kilku tysięcy kibiców.
- To wielki minus Monaco, ale każdy klub ma jakieś wady. Dziwi mnie to lekceważące podejście do ligi francuskiej.
Nie podchodzę lekceważąco. Komentuję tę ligę na co dzień. Czytam tylko opinie kibiców i dyskusje wśród dziennikarzy. Prowokuję pana do odpowiedzi.
- Monaco bardzo potrzebowało klasowego, środkowego obrońcy. Takiego z doświadczeniem. Walkę o wicemistrzostwo Francji przegrali przez słabszą niż rok wcześniej defensywę. W pewnym momencie dochodziło do dziwnego ustawienia obrońców. W linii grali sami środkowi. Andrea Raggi, co było absurdalne, biegał po lewej stronie, Jemerson grał na prawej, Fabinho ustawiany był jako defensywny pomocnik. Jardim przekombinował i zapłacił za to wysoką cenę w decydującym meczu z Lyonem. Sobą nie był już także starzejący się Ricardo Carvalho. Ta formacja potrzebowała kogoś z charyzmą i takim piłkarzem jest Glik. Często zapominamy o innych aspektach niż czysto sportowych przy transferach. Polak będzie mieszkał w jednym z najpiękniejszych miejsc na świecie, zarobi fortunę, wystąpi w eliminacjach Ligi Mistrzów. Będzie miał życie jak z bajki. Pewnie też odpocznie od popularności, którą miał w Turynie.
Fabio Coentrao powiedział kiedyś, że po szaleństwie w Madrycie, Monaco było dla niego ukojeniem. Ze względu na obecność celebrytów, wybitnych aktorów, piosenkarzy czy sportowców, zawodnik ASM nikogo nie obchodzi.
- Coś w tym jest. Monaco to specyficzny klub, ale to ważna siła Ligue 1. To idealne połączenie jakości piłkarskiej z luksusowymi warunkami życia w Księstwie.
Czym się pan zajmuje po zakończeniu kariery?
Prowadzę agencję menedżerską wraz z moim bratem. Na co dzień mieszkam w Sochaux, mam willę pod Paryżem i apartamenty w stolicy Francji. Bywam także w Belgradzie, gdzie ostatnio zajmowałem się transferem Miroslava Radovicia. Rado chciał grać w Legii, ale dostał propozycję zaledwie sześciomiesięcznej umowy. Na razie stawiam pierwsze kroki w nowym zawodzie. Mam grupę kilkunastu młodych piłkarzy, którzy są dopiero nastolatkami, ale mogą zrobić wielkie kariery. Marzę o tym, by kiedyś mój zawodnik zagrał w Realu Madryt.
Rozmawiał w Paryżu
Mateusz Święcicki
Oglądaj rozgrywki francuskiej Ligue 1 na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)