Aktualnie w kadrze Ruchu Chorzów znajduje się trzech bramkarzy. Najbardziej doświadczony z nich Wojciech Skaba teoretycznie powinien zostać pierwszym golkiperem po odejściu do Lecha Poznań Matusa Putnocky'ego.
Okazuje się, że nie jest to takie pewne. Były zawodnik m.in. Legii Warszawa zagrał w dwóch ostatnich kolejkach poprzedniego sezonu i łącznie puścił sześć goli. W meczach sparingowych Skaba otrzymywał szansę udowodnienia, że jest bramkarzem numerem jeden. Wydaje się jednak, że rywalizację z nim póki co wygrywa Kamil Lech, który w Ekstraklasie jeszcze nie zagrał, za to ma za sobą występ w europejskich pucharach. W IV rundzie eliminacji do Ligi Europy syn Piotra Lecha wszedł do bramki w dogrywce, po wyrzuceniu z boiska Krzysztofa Kamińskiego. Bramkarzowi nie udało się obronić karnego i Ruch przegrał z Metalistem Charków 0:1.
Kamil Lech zagrał w ostatnim sparingowym meczu z Karpatami Lwów (porażka 0:3), ale spotkania do końca do udanych nie może zaliczyć. 21-letni piłkarz nie popisał się przy pierwzym golu dla Ukraińców. - Latem straciliśmy jednego z najlepszych golkiperów ligi. Putnocky dawał drużynie pewność. Wierzę w to, że bramkarz, który dostanie szansę w sobotnim meczu, pomoże zespołowi i będzie jego mocnym punktem - ocenił trener Ruchu Waldemar Fornalik.
W kadrze zespołu znajduje się również pozyskany latem z Arki Gdynia Jakub Miszczuk. Golkiper w poprzednim sezonie nie zagrał w żadnym meczu I ligi, rok wcześniej był podstawowym bramkarzem aktualnego beniaminka Lotto Ekstraklasy.
Z Ruchem od kilku dni trenuje Wojciech Pawłowski, który ostatnio bronił barw Rozwoju Katowice, ale nie uchronił zespołu przed spadkiem z I ligi.
ZOBACZ WIDEO Dariusz Mioduski: kluczem do sukcesu jest przychód 50 mln euro (źródło TVP)
{"id":"","title":""}