Dundalk FC był wymarzonym przeciwnikiem dla każdej z rozstawionych drużyn. Los chciał, że Irlandczyków wylosowała warszawska Legia. Ale entuzjastyczne reakcje doprowadziły już wiele drużyn do upadku, takich jak BATE Borysów, które przegrało w Dublinie 0:3.
W Irlandii zostało to odebrane jako spora niespodzianka, ale też nadzieja, że irlandzki zespół stać na Ligę Mistrzów. 5 milionów euro, które irlandzki klub zarobił do tej pory w pucharach, to potężna kwota. Zwłaszcza, ze Paul Brown i Andy Connolly nie są miliarderami. To właściciele firmy Fastfix, produkującej m.in. śruby i wkręty.
Przejęli klub w 2012 roku, gdy ten walczył o utrzymanie w lidze. Od tego czasu zaczął się marsz Dundalk w górę. Najpierw było wicemistrzostwo, a od 2014 roku zespół jest ligowym hegemonem. Przy tym zdobył uznanie publiczności, bo gra ofensywną i atrakcyjną piłkę. Znacznie odstającą od wyspiarskiego stereotypu.
Grają wysoko, akcje rozpoczyna dwóch środkowych obrońców, boczni angażują się w atak. Choć też trzeba pamiętać, że Dundalk w lidze nie ma takiej presji ze strony przeciwnika. Ołeksandr Jermakowicz, trener BATE Borysów, przyznał po przegranym spotkaniu, że jego zawodnicy nie robili wystarczająco dużej presji na obronę Dundalk. I to był największy błąd jego zespołu oraz nauczka dla Legii.
ZOBACZ WIDEO Ewa Swoboda: przyszła pora na dorosłe bieganie (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Najważniejszym zawodnikiem irlandzkiego zespołu jest Stephen O'Donnell, który jako nastolatek poszedł do Arsenalu Londyn, ale nie był w stanie się przebić, głównie z powodów mentalnych. Można powiedzieć, że przegrał swoją karierę, choć wciąż wie, jak kopnąć w piłkę. We wtorek po zwycięstwie z BATE do szatni wpadł Martin O'Neill, selekcjoner reprezentacji i nazwał go piłkarzem, który inspiruje pozostałych.
O'Donnell jest dość wolny, ale bardzo sprawny technicznie, dokładny, z niezłym podaniem.
Faktycznie jest kogo, bo niektórzy z zawodników nawet nazwiska w wikipedii mają na czarno, są tak anonimowi. Jak Chris Schields, środkowy pomocnik.
O'Neill powiedział do niego: - Ty jesteś jednym z moich ulubionych zawodników. Mógłbyś nauczyć się jeszcze dobrze kopać piłkę, ale masz wielkie serce.
Końcówkę tej wypowiedzi zagłusza już eksplozja śmiechu. Trzeba przyznać, że humory po wygranej z BATE były doskonałe. To był jeden z najważniejszych wieczorów w historii tutejszego futbolu klubowego.
W środku pola obok wymienionej dwójki gra zwykle Anglik Patrick McElenay, bardziej ofensywny i kreatywny zawodnik. Już dziś mówi się, że wkrótce może dołączyć do któregoś z klubów The Champiosnhip. Podobnie jak skrzydłowy Daryl Horgan, z którego strony Legii grozi spore niebezpieczeństwo. Jak zaznacza Paul Lennon, dziennikarz "Daily Star", to "bardzo szybki i energiczny lewoskrzydłowy biega bez wytchnienia 90 minut, jest sprawnym dryblerem, dobrze podaje". A że Legia ma poważne problemy z obsadą prawej strony defensywy, to musi tu szczególnie uważać.
I w końcu jest oczywiście David McMillan, środkowy napastnik. Przez większość kariery był zmiennikiem, strzelał czasem jakieś bramki, ale nigdy nie porywał tłumów. I nagle w ciągu kilku tygodni zamienił się w prawdziwego predatora. W 6 ostatnich meczach strzelił 11 goli. Ale na wielką karierę dla niego za późno. Ma już 27 lat i w piłkę gra po godzinach. Jest też architektem. Zresztą menedżer Stephen Kenny lubi otaczać się inteligentnymi zawodnikami. Choćby Ronan Finn, środkowy pomocnik, jest finansistą, a Robbie Benson, rezerwowy napastnik, właśnie dołączył z drużyny uniwersyteckiej i jest specjalistą od ubezpieczeń.
Większość zespołu to jednak etatowi piłkarze.
W Irlandii do Legii Warszawa odchodzi się z respektem.
- Większość osób chciało wylosować Celtic, to zespół grający podobnie, znamy ich, są do ogrania. Poza tym raczej każdy z rywali wzbudzał respekt - przyznaje Daniel McDonnell, dziennikarz "Irish Independent".
Oczywiście trzeba patrzeć na sprawy realnie - Dundalk raczej nie jest zespołem na poziomie Trenczyna, ale też warto spojrzeć na historię. W ostatnich dwóch sezonach Irlandczycy odpadali z pucharów nieznacznie. W 2014 roku z Hajdukiem Split (0:2, 2:1 i spore szanse w ostatnich 10 minutach), oraz właśnie z BATE (0:0, 1:2).
Legia stoi przed wielką szansą, ale musi odrobić lekcję. Najlepiej uczyć się na cudzych błędach, choćby białoruskiego BATE.
Tak gra Dundalk FC:
(4-2-3-1): Gary Rogers -Sean Gannon, Andy Boyle, Paddy Barrett, Dane Massey - Stephen O'Donnell, Chris Schields (Ronan Finn) - John Mountney, Paul McEleney, Daryl Horgan - David McMillan.
Marek Wawrzynowski