Gol wychowanka dał Sandecji tylko punkt. "Jest niedosyt"

Kamil Słaby otworzył wynik meczu z GKS-em Tychy, ale nie mógł być do końca zadowolony. Sądecka drużyna zremisowała z beniaminkiem I ligi w spotkaniu 2. kolejki sezonu 2016/2017.

Gol na 1:0 mógł się podobać. Sandecja Nowy Sącz krótko rozegrała rzut rożny, a Kamil Słaby zgubił krycie w szesnastce i uderzył głową tak, że bramkarz Paweł Florek mógł tylko odprowadzić piłkę wzrokiem. Asystę zaliczył Maciej Małkowski. Jedna bramka to było za mało, by zdobyć 3 oczka.

- Mamy punkt, ale niedosyt jest - nie da się ukryć - komentuje Słaby. - Zakładaliśmy od początku, żeby strzelić pierwsi bramkę, próbować wykorzystać stałe fragmenty gry. Plan na pierwszą połowę został wykonany - dodaje wychowanek Bianconerich.

Piłkarski bój trwa jednak 90 minut. GKS w II połowie zaprezentował się lepiej, odważniej zaatakował, co zaowocowało wyrównaniem. Jakub Świerczok wykorzystał rzut karny. - Mówiliśmy sobie w szatni, że powinniśmy być czujni. Było wiadomo, że GKS Tychy zaatakuje, chcąc odrobić straty. Niestety im się to udało. Nie wiem, czy sędzia słusznie odgwizdał rzut karny, ale fakty są takie, że w ten sposób rywale wyrównali - kontynuował Kamil Słaby.

Lewy obrońca biało-czarnych zgodził się ze stwierdzeniem, że drużyna zbyt łatwo oddała inicjatywę rywalom po zmianie stron. - Za bardzo się cofnęliśmy i nie wiem z czego to wynikało. Musimy to przeanalizować. Przed nami kolejne mecze, pojedziemy do Siedlec i najlepiej byłoby wywalczyć tam pełną pulę - zaznaczył obrońca.

Jeszcze wcześniej, bo w środę, Sandecja Nowy Sącz zagra ze Śląskiem Wrocław w Pucharze Polski, ale Kamil Słaby obejrzy spotkanie z trybun, bo czeka go pauza kartkowa.

ZOBACZ WIDEO Rafał Majka: naprawdę nie wiem jak uniknąłem kraksy (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)