Po czterech meczach bez zwycięstwa trener Andrzej Rybarski zdecydował się na odważny ruch i ofensywnie ustawił swój zespół. Przeciwko Legii Warszawa od pierwszej minuty zagrali Piotr Grzelczak, Bartosz Śpiączka i Vojo Ubiparip. To zdało egzamin. - Wyszliśmy dwoma napastnikami, wysoko. Jeżeli byśmy się cofnęli, to Legia rozgrywałaby piłkę i rozkręcała się. Wyszliśmy ofensywnie i Legia się gubiła, a my robiliśmy swoje - to, co trenowaliśmy przez cały tydzień - analizuje Śpiączka.
Górnik Łęczna często zmuszał Arkadiusza Malarza do interwencji, ale doświadczony bramkarz spisywał się rewelacyjnie. 36-latek obronił nawet strzał Grzegorza Bonina z rzutu karnego, ale niespełna kwadrans później po główce Ubiparipa musiał sięgnąć do siatki. - W końcu nie baliśmy się pójść do przodu. Mogliśmy spokojnie strzelić trzy-cztery bramki, a nie jedną. Najważniejsze, że wygraliśmy. Legia tak naprawdę nie stworzyła sobie sytuacji - zaatakowaliśmy wysoko rywali i oni starali się wybijać piłkę. Jeżeli będziemy tak grać, to każda drużyna będzie się nas bała - ocenia 24-letni piłkarz łęczyńskiej drużyny.
Zielono-czarni pokazali w sobotnim meczu dobrą organizację gry, zdecydowanie przerywali akcje rywala i ambitnie walczyli o każdą piłkę. Kibice chcą oglądać właśnie tak grającego Górnika. - Było widać tę walkę i zaangażowanie. Powinniśmy grać tak co mecz od pierwszych minut. Zwycięstwo zawsze buduje, tym bardziej, że mieliśmy tyle porażek. Myślę, że źle to nie wyglądało i to będzie dobry prognostyk przed następnymi meczami - podkreśla Śpiączka.
ZOBACZ WIDEO Piotr Wyszomirski: Mam do siebie zastrzeżenia (źródło TVP)
{"id":"","title":""}