W niedzielnym meczu długo nie zanosiło się na to, że Wisła może poważnie zagrozić Drutex-Bytovii. To goście narzucili gospodarzom swoje warunki, ale szwankowała ich skuteczność. Olbrzymią przewagę bytowska ekipa udokumentowała golem z rzutu karnego tuż przed przerwą. - Na początku chcieliśmy wykorzystać to, że zespół Drutex-Bytovii niedawno grał w Pucharze Polski i na pewno zawodnicy czuli w nogach ciężki mecz z KGHM Zagłębiem Lubin - wyjaśnia trener Robert Złotnik. - Chcieliśmy troszeczkę się cofnąć, pograć piłką i wykorzystać jakąś nadarzającą się okazję do wyprowadzenia kontry. Na początku wydawało się, że udaje nam się to realizować. Później przypadkowe zagranie ręką w polu karnym sprawiło, że przegrywaliśmy 0:1. Trzeba było tę taktykę troszeczkę zmienić - dodaje.
W drugiej połowie nadal groźniejsza była Drutex-Bytovia, ale z czasem Wisła zaczęła łapać wiatr w żagle i wyrównała w 76. minucie. To był bodziec dla gospodarzy do jeszcze odważniejszych ataków i zapewnili oni sobie komplet punktów po rzucie karnym w ostatniej minucie. - W drugiej połowie dokonaliśmy trzech zmian, które bardzo dobrze wpłynęły na zespół. Cieszy mnie to, że po trzech meczach mamy siedem punktów. Ten początek naszej gry w I lidze wygląda bardzo dobrze - zauważa szkoleniowiec puławskiego zespołu.
Beniaminek notuje kapitalny początek sezonu. Po remisie i dwóch wygranych Wisła plasuje się w czołówce I ligi, ale trener nie popada w hurraoptymizm. - Cały tydzień ciężko pracujemy i przygotowujemy się do każdego kolejnego meczu. Nie liczymy punktów, w tabelę spojrzymy po 34 kolejkach i ocenimy co udało nam się zrobić - przekonuje Złotnik.
[color=black]ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": miasto Boga czy bez Boga? (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
[/color]