Obie drużyny sąsiadowały ze sobą w ligowej tabeli. MKS Kluczbork miał na swoim koncie trzy remisy i przed 3. kolejką zajmował dziesiątą lokatę. Z kolei GKS Tychy po wywalczonej w ostatnich sekundach wygranej z Górnikiem Zabrze sklasyfikowany był na dziewiątym miejscu, a w swoim dorobku miał 4 punkty. Faworytem pojedynku wydawali się być goście, ale MKS już wielokrotnie na swoim boisku udowadniał, że jest groźnym rywalem dla każdego rywala.
Od pierwszego gwizdka bardziej ofensywnie nastawieni byli gospodarze, lecz to gospodarze jako pierwsi cieszyli się ze zdobycia bramki. W 4. minucie dwójkową akcję przeprowadzili Patryk Gondek i Rafał Niziołek, ten drugi w walce o piłkę został sfaulowany i sędzia bez chwili zawahania podyktował rzut karny. Pewnym egzekutorem jedenastki był Niziołek i kibice MKS-u po raz pierwszy mieli okazję do radości.
Strzelony gol dodał kluczborczanom wiatru w żagle, przez następny kwadrans to oni mieli przewagę, ale z biegiem czasu do głosu zaczęli dochodzić goście. W 32. minucie tyszanie oddali pierwszy celny strzał i doprowadzili do wyrównania. Po dośrodkowaniu Łukasza Grzeszczyka z rzutu rożnego precyzyjnym strzałem głową Grzegorza Wnuka pokonał Tomasz Boczek. MKS po tej sytuacji cofnął się do defensywy i nastawił na kontrataki. Z kolei tyszanie spokojnie rozgrywali piłkę. Obraz gry nie uległ zmianie do końca pierwszej połowy, która zakończyła się remisem 1:1.
Po przerwie stroną dominującą był GKS. Tyszanie z łatwością stwarzali sobie kolejne sytuacje i kwestią czasu wydawały się kolejne bramki dla gości. GKS największe zagrożenie sprawiał po stałych fragmentach gry. W 58. minucie bliski zdobycia swojej drugiej bramki był Boczek, który ponownie uderzył głową po dośrodkowaniu Grzeszczyka - tym razem z rzutu wolnego. Wnuk wyciągnął się jak struna i zapobiegł straceniu bramki.
Sytuacja ta podziałała na gospodarzy jak płachta na byka. MKS atakował coraz odważniej i zepchnął rywali do defensywy. GKS miał jednak w bramce świetnie dysponowanego Pawła Florka, który swoimi interwencjami kilka razy uratował śląski zespół przed stratą gola i punktów. Również Wnuk udowodnił swoje wysokie umiejętności, kiedy wygrał pojedynek sam na sam z Jakubem Świerczokiem.
Do końca spotkania obie drużyny nie stworzyły już sobie groźnych sytuacji i mecz zakończył się remisem. Dla gospodarzy jest to już czwarte takie rozstrzygnięcie w tym sezonie.
MKS Kluczbork - GKS Tychy 1:1 (1:1)
1:0 - Rafał Niziołek (k.) 5'
1:1 - Tomasz Boczek 32'
Składy:
MKS Kluczbork: Grzegorz Wnuk - Adam Orłowicz, Bartosz Brodziński, Radosław Kursa, Kamil Nitkiewicz, Krystian Sanocki (76' Bartłomiej Olszewski), Rafał Niziołek, Robert Tunkiewicz, Michał Szewczyk, Patryk Gondek (67' Tomasz Swędrowski), Maciej Kowalczyk (81' Michał Kojder).
GKS Tychy: Paweł Florek - Tomasz Górkiewicz, Tomasz Boczek, Daniel Tanżyna, Maciej Mańka, Jakub Kowalski (78' Mateusz Mączyński), Stepan Hirskyj (82' Wojciech Szumilas), Mateusz Bukowiec, Łukasz Grzeszczyk, Marcin Radzewicz, Jakub Świerczok (87' Adam Varadi).
Żółte kartki: Michał Szewczyk, Maciej Kowalczyk, Rafał Niziołek, Kamil Nitkiewicz (MKS Kluczbork) oraz Tomasz Boczek (GKS Tychy).
Sędzia: Kornel Paszkiewicz (Wrocław).
Widzów: 1 800.
Łukasz Witczyk z Kluczborka
ZOBACZ WIDEO Arkadiusz Malarz: Musimy zachować koncentrację na rewanż