O rajdach prawą flanką Marcusa Viniciusa da Silvy jeszcze długo będą wspominać obrońcy. Poniekąd Brazylijczyk przyczynił się do tego, że Jakub Rzeźniczak i Tomasz Brzyski zostali przesunięci do rezerw.
To właśnie oni byli odpowiedzialni za powstrzymanie skrzydłowego Arki. Żadnemu z nich ta sztuka się nie powiodła. Co więcej, ich kardynalne błędy przyczyniły się do utraty goli.
Na samym początku meczu Rzeźniczak wystawił piłkę do strzału Brazylijczykowi, który nie zmarnował okazji. Kilka minut później obrońca Legii źle obliczył lot futbolówki, ale tym razem Marcus da Silva nie wykorzystał szansy.
W 20. minucie skrzydłowy Arki popędził prawym skrzydłem i celnie dośrodkował pod nogi Adama Marciniaka, którego strzał wylądował w bramce strzeżonej przez Arkadiusza Malarza. Brazylijczyk w tej akcji minął Brzyskiego i Rzeźniczaka.
Marcus zasłużył na wysoką ocenę w tym meczu. Był jednym z najlepszych zawodników na placu.
- Jestem bardzo zadowolony ze swojego występu. Udało mi się strzelić bramkę, a także asystować przy drugim golu. Taki mecz może mnie, a także cały zespół podbudować - zapewnia Brazylijczyk, który przedwcześnie opuścił boisko. Poprosił o zmianę. - W końcówce nie miałem już sił. Czułem się bardzo wyczerpany. Poprosiłem trenera o zmianę. Wiedziałem, że lepiej będzie jak wejdzie rezerwowy - przyznaje.
Dla Arki było to pierwsze, historyczne zwycięstwo przy Łazienkowskiej 3 w ramach rozgrywek Ekstraklasy. To także premierowa wygrana Żółto-Niebieskich na wyjeździe w tym sezonie. - Te informacje bardzo nas cieszą. Cieszymy się, że udało nam się przełamać fatalną passę w meczach wyjazdowych. Czujemy się jeszcze silniejsi - ocenia Marcus da Silva.
Arka z 12 punktami na koncie zajmuje trzecie miejsce w tabeli.
ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": fawele - ciemna karta Brazylii (źródło TVP)
{"id":"","title":""}