Niedziela, godzina 17:38, prawie doba po zakończonym meczu w Warszawie. Adam Marciniak, piłkarz Arki Gdynia na Twitterze umieścił taki post:
Wreszcie uporalem się z twitterowymi powiadomieniami
— Adam Marciniak (@MarciniakAdam3) 21 sierpnia 2016
Jego dwa gole w sobotnim meczu były sensacją, nigdy wcześniej takiego wyczynu na swoim koncie nie miał. Podobnie jak pewna, przekonująca wygrana beniaminka znad morza 3:1. Nic dziwnego, że sam piłkarz od gratulacji nie mógł się opędzić. - To był mój najlepszy mecz w karierze - nie miał wątpliwości 27-latek.
Prawie dwa lata temu, w grudniu 2014 stadion przy ulicy Łazienkowskiej opuszczał w zupełnie innym nastroju. Był wtedy piłkarzem Cracovii, Legia wygrała 1:0, a on strzelił gola samobójczego. Kibice "Pasów" szydzili potem na meczach: "Marciniak gol! Marciniak gol! Marciniak gol, gol, gol, gol!"
W sobotę po raz pierwszy w tym sezonie zagrał przez 90 minut. Wystąpił nietypowo, na pozycji defensywnego pomocnika, tylko dlatego że kontuzjowany był Yannick Kakoko.
ZOBACZ WIDEO "Legia Mistrzów. Spotkanie po latach:". IFK Goeteborg - Legia (odc. 2) (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Marciniak do Arki trafił przed tym sezonem. Przyjechał z gorącego Cypru, przez rok grał w AEK Larnaka, ale władzom klubu nie zależało na tym, aby trzymać go dłużej.
- Na początku grałem praktycznie od deski do deski, aż do momentu kiedy złapałem czerwoną kartkę, która wykluczyła mnie z gry na cztery spotkania. Później wystąpiłem w jednym meczu, w którym otrzymałem żółtą kartę i znów musiałem pauzować. Wtedy szansę wykorzystał mój zmiennik i musiałem pogodzić się z rolą rezerwowego. Aczkolwiek to był dobry rok. Zebrałem cenne doświadczenie - wspominał niedawno.
Wcześniej przez trzy lata występował w Cracovii. Na tyle dobrze, że Adam Nawałka powołał go nawet na mecze towarzyskie ze Słowacją i Irlandią. To był 2013 roku. Selekcjoner dobrze go znał, prowadził bowiem Marciniaka w Górniku Zabrze.
Arka Gdynia po wygranej w Warszawie jest trzecia w tabeli Lotto Ekstraklasy.