Po zwycięstwie z Legią Warszawa i remisie z KGHM Zagłębiem Lubin zielono-czarni ostrzyli sobie zęby na kolejną zdobycz w sobotnim meczu z Jagiellonią Białystok. Zagrali jednak kiepsko. - Moim zdaniem, to najsłabszy mecz od kiedy trener Rybarski przejął drużynę - nie ukrywa Sergiusz Prusak. - Chcieliśmy bardzo wysoko wyjść na Jagiellonię, ale zabrakło agresywności i woli walki. Byliśmy o dwa tempa spóźnieni. Jagiellonia nastawiła się na kontratak i idealnie nas kontrowała - dodaje.
Białostocka drużyna skutecznie zwieńczyła dwie składne akcje w ciągu pięciu minut i przed upływem pół godziny gry prowadziła 2:0. Górnik Łęczna starał się odwrócić losy meczu, ale Jagiellonia była dobrze zorganizowana. - Co z tego, że się staraliśmy? Nie oddawaliśmy celnych strzałów, a jak tego się nie robi, to nawet się nie remisuje. Mogło skończyć się wyżej, a 2:0 to najniższy wymiar kary, bo Jagiellonia zasłużenie wygrała ten mecz. Z mojej strony mogę tylko przeprosić. U nas zabrakło agresywności i werwy, którą zaprezentowaliśmy w meczu z Legią - ocenia 37-letni bramkarz.
Górnik od 67. minuty musiał radzić sobie w osłabieniu po czerwonej kartce dla Łukasza Tymińskiego. 25-latek zagrał pierwszy raz po pauzie za brutalny faul na Damianie Dąbrowskim z Cracovii i znów nie popisał się. Jak kapitan ocenia postawę kolegi? - Od tego jest trener. Łukasz złapał te dwie żółte kartki, ale to walczak. On nigdy nie odstawi nogi. Nie chciałbym go ani usprawiedliwiać, ani negować. Po prostu tak się stało i trzeba myśleć co dalej - kończy Prusak.
ZOBACZ WIDEO Vadis Odjidja-Ofoe: nieważne na kogo trafimy w Lidze Mistrzów, trzeba gonić w Ekstraklasie (źródło TVP)
{"id":"","title":""}