Przeciętny Lech pokonał beznadziejnego Piasta, wicemistrz tuż nad strefą spadkową

PAP / Jakub Kaczmarczyk
PAP / Jakub Kaczmarczyk

Lech poza strefą spadkową. To najważniejsza wiadomość po niedzielnym spotkaniu z Piastem Gliwice. Podopieczni Jana Urbana znów zaprezentowali się przeciętnie, ale rywal był wyjątkowo słabo dysponowany i wygrali 2:0.

Obie drużyny dotąd zawodziły na całej linii i w bezpośrednim starciu ten marazm było widać aż nadto. W pierwszej połowie mecz był zwyczajnie bezbarwny. Poznaniacy próbowali prowadzić grę, tyle że nie wynikało z tego nic konkretnego. Piast natomiast miał okazje do kontr, z których też nie potrafił skorzystać - głównie na skutek pochopnych decyzji o strzale.

Zespół Jiriego Necka zagroził lechitom tylko raz - w 39. minucie, gdy po uderzeniu Martina Bukaty sprzed pola karnego piłka poleciała tuż nad poprzeczką. Kolejorz dobrych okazji miał więcej, ale i tak za mało, by o jego postawie dało się powiedzieć cokolwiek dobrego. Najpierw Szymon Pawłowski nie dostrzegł dobrze ustawionego w polu karnym Radosława Majewskiego i zamiast mu podać, sam oddał dość anemiczny strzał. Kilka chwil później Majewski otrzymał już piłkę, ale mimo dużej swobody kopnął ją dokładnie tam, gdzie znajdował się Jakub Szmatuła.

Po raz pierwszy trybuny poderwały się dopiero w doliczonym czasie pierwszej połowy. Lech egzekwował rzut wolny w pobliżu pola karnego, bardzo dobrze dośrodkował z niego Majewski i tuż obok słupka uderzył Paulus Arajuuri.

ZOBACZ WIDEO: Radwańska - Switolina: seria fenomenalnych zagrań. Akcja meczu!

{"id":"","title":""}

Po zmianie stron obraz gry był taki sam. Miejscowi podejmowali mało skuteczne próby otwarcia wyniku, a Piast w pewnym momencie nastawił się już tylko na utrzymanie bezbramkowego remisu. Ta zachowawcza taktyka okazała się wielkim błędem wicemistrza Polski i w 73. minucie padła bramka, która zdecydowała o losach meczu. To była wolna i pozornie niegroźna akcja Lecha. Darko Jevtić długo dryblował w polu karnym, wiedząc, że nie wypracuje sobie pozycji do strzału, podał do niekrytego na 17. metrze Dariusza Formelli, a ten uderzył lekko, za to bardzo precyzyjnie i Szmatuła był bez szans.

Dopiero gol sprawił, że widowisko nieco zyskało na atrakcyjności. Zespół z Gliwic zaczął grać odważniej, a Kolejorz zyskał okazje do kontr. Po jednej z nich Formella mógł skompletować dublet, lecz jego soczysty strzał z powietrza kapitalnie obronił Szmatuła.

Zwycięstwo poznaniaków nie było zagrożone nawet przez chwilę, Piast nie potrafił wypracować klarownej sytuacji, co więcej, poległ ostatecznie 0:2, bo w doliczonym czasie po kontrataku z ostrego kąta do siatki uderzył Maciej Gajos.

Gliwiczanie są teraz tuż nad strefą spadkową. Opuścił ją natomiast Kolejorz. Po stronie pozytywów ekipa Jana Urbana może zapisać kolejny solidny występ w tyłach, wciąż jednak gra dużo poniżej swoich możliwości i nie zachwyca kibiców. Ci zresztą nawet przy korzystnym wyniku domagali się gromkimi okrzykami transferów.

Szymon Mierzyński z Poznania

Lech Poznań - Piast Gliwice 2:0 (0:0)
1:0 - Dariusz Formella 73'
2:0 - Maciej Gajos 90+2'

Składy:

Lech Poznań: Matus Putnocky - Tomasz Kędziora, Paulus Arajuuri, Jan Bednarek, Robert Gumny, Łukasz Trałka, Abdul Aziz Tetteh, Darko Jevtić (75' Maciej Gajos), Radosław Majewski (58' Dariusz Formella), Szymon Pawłowski (85' Maciej Makuszewski), Marcin Robak.

Piast Gliwice: Jakub Szmatuła - Aleksander Sedlar, Uros Korun, Hebert, Patrik Mraz, Radosław Murawski, Martin Bukata, Marcin Pietrowski, Gerard Badia (74' Tomasz Mokwa), Michał Masłowski (57' Bartosz Szeliga), Maciej Jankowski (81' Josip Barisić).

Żółte kartki: Jan Bednarek, Robert Gumny (Lech Poznań) oraz Martin Bukata (Piast Gliwice).

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).

ZOBACZ WIDEO Arkadiusz Malarz: cieszę się, że trafnie wytypowałem Real

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: