Jan Urban nie jest już trenerem Lecha Poznań!

PAP / Jakub Kaczmarczyk
PAP / Jakub Kaczmarczyk

Jan Urban poprawił w ostatnim czasie wyniki Lecha, ale i tak nie zdołał uratować posady. Od poniedziałku szkoleniowiec nie pracuje już w Poznaniu.

W tym artykule dowiesz się o:

Kadencja 54-latka przy Bułgarskiej trwała niespełna rok. Swoją pracę rozpoczął w połowie października 2015, zastępując Macieja Skorżę. Teraz stracił stanowisko w podobnych okolicznościach - podczas przerwy na mecze reprezentacji.

Decyzja zarządu Kolejorza może budzić pewne zdziwienie, wszak w czterech ostatnich spotkaniach poznaniacy zanotowali trzy zwycięstwa (jedno w Pucharze Polski) i jeden remis. Poprawie uległy jednak tylko wyniki, bo postawa zespołu nikogo w stolicy Wielkopolski nie zadowoliła. Zresztą w niedzielę, nawet przy prowadzeniu z Piastem Gliwice, kibice głośno domagali się transferów.

Główny zarzut kierowany do Jana Urbana był związany z dość zachowawczą taktyką. Lech grał w ustawieniu z dwoma defensywnymi pomocnikami (Łukaszem Trałką i Abdulem Azizem Tettehem), co w opinii wielu obserwatorów hamowało grę do przodu i obniżało atrakcyjność widowisk. Szkoleniowiec nie zmieniał jednak tej taktyki i tłumaczył, że charakterystyka innych piłkarzy sprawia, iż koniecznie jest większe zabezpieczenie tyłów.

Mimo ostatniej poprawy wyników i wyjścia drużyny ze strefy spadkowej, w kuluarach cały czas pojawiały się głosy, że los Urbana jest przesądzony i właśnie przerwa reprezentacyjna będzie momentem, w którym klubowi włodarze dokonają zmiany.

Kto zastąpi 54-latka? Kilka tygodni temu głośno mówiono o byłym opiekunie Piasta Gliwice, Radoslavie Latalu. W kontekście pracy w stolicy Wielkopolski padało też nazwisko byłego selekcjonera reprezentacji Bułgarii, Lubosława Penewa.

Inny kandydat miał natomiast pochodzić z Austrii, tyle że aktualnie jest on zatrudniony w jednym z miejscowych klubów i Lechowi trudno byłoby go sprowadzić do Poznania.

ZOBACZ WIDEO Kadra głodna sukcesu przed meczem z Kazachstanem
(źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: