Wygrane derby z chorzowskim Ruchem były dla Górnika dopiero czwartym zwycięskim meczem w tym sezonie. Spotkanie to może być jednak dla Trójkolorowych przełomowe. Jak mówi pomocnik zabrzan, Dariusz Kołodziej zwycięstwo na inaugurację rundy rewanżowej było drużynie z Roosevelta potrzebne jak tlen i pozwoli ono zespołowi Górnika dobrze wejść w rundę wiosenną: - To zwycięstwo było nam potrzebne jak powietrze. Zdobyliśmy bardzo, bardzo ważne trzy punkty. Dodatkowy smaczek dodaje fakt, że to zwycięstwo w derbach i w dodatku na ligową inaugurację. Naprawdę jesteśmy bardzo szczęśliwi z tych trzech punktów, bo pozwolą nam one dobrze wejść w rundę wiosenną.
Filigranowy pomocnik, który do Zabrza przeniósł się latem z pierwszoligowego Podbeskidzia Bielsko Biała przyznaje, że wielki wkład w zwycięstwo, jakie Górnik odniósł na Stadionie Śląskim mieli kibice, którzy wspierali drużynę z Zabrza od rozgrzewki do ostatniego gwizdka sędziego. Jego zdaniem zarówno na boisku jak i na trybunach w sobotnie popołudnie panował Górnik Zabrze: - Kibice mieli wielki wkład w nasz sukces. Przed meczem bardzo liczyliśmy na ich wsparcie, potem, gdy wyszliśmy na rozgrzewkę to się potwierdziło, bo poczuliśmy, że naprawdę są z nami i tak było już do końca spotkania. Fajnie, że udało nam się grą dostosować do fantastycznej atmosfery na trybunach w wykonaniu naszych kibiców. Dostosowaliśmy się do kibiców zarówno grą jak i przede wszystkim wynikiem, bo na Śląskim tak na murawie, jak i na trybunach panował Górnik Zabrze.
Spotkanie z Niebieskimi było pierwszym meczem o punkty, jakie podopieczni trenera Henryka Kasperczaka rozegrali w nowym ustawieniu 4-5-1. Dariusz Kołodziej przekonuje, że nowe zestawienie linii pomocy jest dla drużyny 14-krotnych mistrzów Polski lepsze, bo dzięki niemu łatwiej zabrzanom przejąć kontrolę w środku pola: - Zestawienie linii pomocy nie było dla nas nowością. Wprawdzie był to nasz wspólny pierwszy mecz o stawkę, ale w sparingach już graliśmy w takim zestawieniu, więc nie było to dla nas nic nowego. Na pewno było to inne zestawienie niż to, w którym graliśmy w rundzie jesiennej. Myślę, że to ustawienie daje nam więcej pola do popisu w środkowej strefie boiska. Jest nas tam więcej i stwarzamy sobie tym samym przewagę liczebną. Myślę, że nasza współpraca powinna iść tylko w dobrym kierunku.
Po bramce z rzutu wolnego, jaką zdobył dla zabrzan obrońca Adam Banaś popularny "Koło", który uchodzi za świetnego egzekutora stałych fragmentów gry, gonił w szale radości strzelca bramki obejmując go za szyję. Wśród kibiców zgromadzonych na trybunach dało się słyszeć żarty, że pomocnik Górnika chciał udusić strzelca bramki, za to, że ta przypadła Banasiowi, a nie jemu samemu. Rozgrywający Górnika ze śmiechem podchodzi do tego rodzaju fraszek: - Na pewno nie chciałem Adasia udusić [śmiech - przyp. red.]. To była taka oznaka radości. Adaś uciekał, a ja za wszelką cenę chciałem go złapać. Nawet moja żona pytała, dlaczego chciałem Adasiowi Banasiowi po bramce urwać głowę. To były wielkie emocje, jeszcze większa radość, które naprawdę ciężko opisać słowami. To trzeba przeżyć.
W najbliższej kolejce ligowej Górnika, który odbił się od dna tabeli i bilansem bezpośrednich spotkań wyprzedza gliwickiego Piasta czeka starcie z Arką Gdynia. Pomocnik Górnika, który swoją przygodę z piłką rozpoczynał w Hutniku Kraków cele drużyny z Górnego Śląska przed starciem z drużyną z Pomorza określa jasno: - Będziemy dążyć do tego żeby jak najszybciej zapewnić sobie utrzymanie w ekstraklasie. Mamy na celu wygrywać jak najwięcej meczów żeby tę niebezpieczną strefę opuścić jak najszybciej i nie czekać z tym do ostatnich ligowych kolejek, bo wtedy mogłoby być to bardzo trudne. Nie wyobrażam sobie innego scenariusza niż zwycięstwo z Arką, tym bardziej, że gramy na własnym stadionie. Musimy sobie utrzymanie zapewnić stosunkowo wcześnie i to jest nasze główne zadanie na rundę wiosenną.
Po starciu z drużyną z Trójmiasta, Górnika czekają ciężkie starcia z Lechem Poznań i Legią Warszawa. Lider drugiej linii górniczej jedenastki przyznaje, że jeśli jego drużynie uda pokonać się gdyński zespół może do potyczek z ligowymi potentatami podejść z mniejszą presją i pokusić się o sprawienie niespodzianki: - Oczywiście gdybyśmy wygrali z Arką to kolejne mecze z Lechem i Legią gralibyśmy bez tak dużego obciążenia psychicznego. Nie byłoby myślenia, że gdyby się w tym meczu nie powiodło to będzie już tragedia. Wiadomo, że będą to cięższe mecze od tych, które graliśmy, chociaż spotkanie derbowe, jakie udało nam się wygrać było psychologicznie tak ciężkie, że teraz gdy ten mecz wygraliśmy powinniśmy sobie bez problemów poradzić z każdym innym spotkaniem.
Po strzeleniu bramki przez Adama Banasia, grającego w Górniku z numerem 25. spiker chorzowskiego klubu trafienie to przypisał grającemu z 15. na koszulce Dariuszowi Kołodziejowi. Tym samym pomocnik Trójkolorowych był przez większość drugiej połowy spotkania nieświadomym strzelcem ważącej o triumfie Górnika bramki w Wielkich Derbach Śląska: - Szczerze mówiąc nic o tym w trakcie meczu nie wiedziałem. Nawet nie słyszałem tego komunikatu. Dopiero po meczu koledzy z drużyny mi powiedzieli, że podobno strzeliłem w derbach bramkę. Mieliśmy z tego naprawdę wielki ubaw w szatni - zakończył ze śmiechem "Koło".