Reprezentacjo Anglii - znów to samo? Wracają demony z Euro

Getty Images / Na zdjęciu: Sam Allardyce
Getty Images / Na zdjęciu: Sam Allardyce

Dlaczego Wayne Rooney gra w pomocy - to najczęstsze pytania, które padają po debiucie Sama Allardyce'a w roli selekcjonera reprezentacji Anglii.

Debiut Sama Allardyce'a nie wypadł najlepiej. Wprawdzie wynik 1:0 ze Słowacją na wyjeździe mocno broni "Big Sama", to jednak styl pozostawia już sporo do życzenia.

Anglicy po raz pierwszy od ponad roku nie potrafili oddać celnego strzału w pierwszej połowie. Ostatni raz taka sytuacja przytrafiła im się w czerwcu 2015 roku z Irlandią. Sam skład niewiele różnił się od tego z Euro 2016 - może posadzenie na ławce Dele Allego było największą niespodzianką. Ale akurat gracz Tottenhamu Hotspur, kiedy już się pojawił na murawie, to zaprezentował się bardzo dobrze.

Znów gromy spadają na pozycję Wayne'a Rooneya. Dlaczego grał tak głęboko? Ekspert brytyjskiej stacji telewizyjnej Sky Sports Alan Smith mówi wprost: - To nie działa. Rooney wymienił 72 podania z czego 64 były dokładne, ale sporo z nich było adresowanych do defensywnych pomocników czy obrońców. Jego zagrania nie stwarzały realnego zagrożenia pod bramką Słowaków.

Ponownie znów dobrych recenzji nie zebrał Harry Kane. Na Euro rozczarował okrutnie, a ze Słowacją wróciły stare domeny. Pojawiają się głosy, że brakuje mu wsparcia w linii ataku i najlepszą opcją byłby po prostu Rooney. Kane nie miał zbyt wielu okazji do zdobycia bramki i to może martwić Allardyce'a.

Anglii brakuje kogoś kto pociągnąłby reprezentację - pewnych utartych schematów - jak Jamie Vardy i Danny Drinkwater. Możliwe, że ta para, świetnie znająca się z Leicester City, mogłaby wprowadzić kilka zagrań, które przyniosłyby zamierzony efekt. W niedzielę wejście Theo Walcotta wprowadziło nieco zamieszania w szeregi rywali, a Walcotta przecież na Euro nie było.

Konkludując - Anglia ma problem, bo gra niewiele się zmieniła od ostatniego meczu z Islandią. Nawet wszelkie statystyki pokazują, że mieliśmy do czynienia z bardzo podobnym spotkaniem. Tym razem Anglicy uratowali się golem w piątej doliczonej minucie, ale media na Wyspach Brytyjskich stwierdzają: to nie jest to czego oczekują kibice.

ZOBACZ WIDEO: Piszczek: nikt nie mówił, że eliminacje będą łatwe (źródło TVP)

Komentarze (0)