Ten pierwszy, od początku sezonu opiekun Bruk-Betu Termaliki Nieciecza, przeprowadził się ze Szczecina na drugi koniec Polski, z dużego miasta z rzeszą kibiców na kilkusetosobową wieś, i nie zginął. Zanotował kilka zgoła sensacyjnych rezultatów, poskładał zespół, który wiele nie kosztował, a dziś kosztuje nerwy i zdrowie większych i bogatszych od siebie.
Michniewicz mógłby więc śmiało ubiegać się o miano najlepszego coacha lata, gdyby nie trafił na człowieka, który najpierw awansował ze swoim zespołem do ekstraklasy, a następnie zaczął łoić skórę rywalom już w elicie, choć akurat na dzień dobry potknął się na… Michniewiczu. Niemniej wejście na salony Niciński ze swoją Arką zaliczył imponujące.
Po Nitce do kłębka
Żółto-niebieski beniaminek zdaje się wnosić do ekstraklasy jeszcze więcej świeżości niż ubiegłoroczne Zagłębie. Nie tylko gra skutecznie, gromadzi punkty, ale przy tym prezentuje styl dla kibica atrakcyjny; nie murując własnej bramki, stara się dominować w środku pola i kreować bramkowe sytuacje. Na własnym boisku Arka wspierana przez przynajmniej 10 tysięcy gardeł jest w stanie wygrać z każdym, a i na wyjazdach radzi sobie coraz lepiej, nawet jeśli wypada jej delegacja do Warszawy.
Trenerską przygodę z ekstraklasą Nitka zaczął od wspomnianej porażki w Niecieczy. Niezależnie od straty punktów już wtedy widać było, że przegrana jest właściwie konsekwencją jeszcze zbyt małego obycia salonowego, lekkiego nawet nieokrzesania, i że w miarę upływu czasu takie mecze arkowcy będą po prostu wygrywać. Mało kto się jednak spodziewał, że nabranie ogłady nastąpi tak szybko i będzie równie efektowne, a znaczyć je będzie – po kolei – 3:0 z Wisłą Kraków, 4:1 w Pucharze Polski z Romintą Gołdap, 3:0 z Ruchem Chorzów, 1:4 z Jagiellonią Białystok (ta właśnie wpadka kazała dłużej zastanowić się nad kandydaturą Michała Probierza…), 1:0 z Olimpią Zambrów ponownie w PP, 2:0 ze Śląskiem Wrocław, 3:1 z Legią Warszawa i 1:1 z Zagłębiem Lubin. W ciągu kilku ostatnich dni sierpnia Arka ugrała 4 punkty na pierwszej i trzeciej drużynie poprzedniego sezonu, przy czym w tym ostatnim meczu zespół z Gdyni był wyraźnie lepszy, a nie wygrał głównie przez nieszczęśliwy zbieg okoliczności.
(...)
Zbigniew Mucha
Cały artykuł w najnowszym numerze tygodnika "Piłka Nożna".
Będzie rewolucja w klubowym mundialu
Do przerwy cztery z plusem. Po przerwie dwója
ZOBACZ WIDEO: Marcin Żewłakow: na Miliku ciąży zbyt duża presja (źródło TVP)
{"id":"","title":""}