Korona do meczu z beniaminkiem podchodziła pokrzepiona dwoma zwycięstwami z rzędu. Już w pierwszej połowie gospodarze zrobili ważny krok w kierunku przedłużenia tej serii. Arka była nieporadna i Maciej Gostomski nie miał zbyt wiele pracy. W najważniejszych momentach zachował jednak koncentrację. - Nie gra się dla statystyk. Gra się dla punktów, kibiców, swoich rodzin, dla siebie i to mi sprawia radość. Kompletnie w nosie mam statystyki. Oczywiście fajnie zagrać na zero, ale najważniejsze są trzy punkty - powiedział.
Złocisto-krwiści po udanej pierwszej części spotkania, w drugiej musieli odpierać ataki rywala. - W pierwszej połowie Arka za bardzo nam nie zagroziła, oprócz może dwóch strzałów. W drugiej jakoś opadaliśmy z sił, nie wiem co się stało. Arka zaczęła dobrze grać i trzeba było zrobić swoje, oddaliśmy serducho. Mieliśmy trochę szczęścia w końcówce, ale szczęście sprzyja lepszym i bardzo się cieszymy, że kolejne punkty zostają w Kielcach. Obyśmy się teraz nie zagrzali, chłodne głowy i jedziemy do Lublina grać z Łęczną, cały czas musimy robić to samo.
Po raz kolejny na Kolporter Arenie nie było zorganizowanego dopingu. - Moim zdaniem to nie jest normalna sytuacja - stwierdził 27-latek. - Zależy nam, żeby kibice przychodzili i nas dopingowali. Brakuje nam "młyna", który robi całą atmosferę. Czasami mecz u nas jest piknikowy i nie pomaga to nikomu. Jeżeli chodzi o nas piłkarzy, to jest to trudna sytuacja. Mam nadzieję, że kibice dogadają się z prezesem. Nie wiem jaki jest problem, bo nie grałem tutaj wcześniej, ale fajnie by było gdyby doping wrócił.
Mimo niezdrowej atmosfery na linii kibice - prezes Marek Paprocki, na trybunach zjawiło się 7356 widzów. - Przyszło bardzo dużo kibiców i dopingowali nas od samego początku i naprawdę inaczej się gra. Przyjechało też wielu kibiców Arki i było czuć, że to mecz Ekstraklasy, a nie trzeciej ligi - zakończył Gostomski.
ZOBACZ WIDEO Trener Lechii po Cracovii: Zagraliśmy wyśmienicie (źródło TVP)
{"id":"","title":""}