Jak debiutować, to najlepiej w takim meczu. Szalonym, nieprzewidywalnym, którego dramaturgii nikt się nie spodziewał. Piast Gliwice prowadził z Górnikiem Łęczna 3:0, ale Javier Hernandez w 89. minucie najpierw "nawinął" obrońcę i bramkarza lewą nogą, strzelił gola prawą nogą. W szóstej minucie doliczonego czasu gry uderzył z pierwszej piłki i niemożliwe stało się możliwe.
Łęcznianie przeszli drogę od 0:3, do 3:3. Maciej Szmatiuk w przerwie mówił, że to, co wyrabiają on i jego koledzy, jest "szczytem bezczelności". Hernandez też był bezczelny. Do Lotto Ekstraklasy wszedł, rozbijając kopem drzwi. Na boisku pojawił się po przerwie.
Oddał dwa strzały i dwa były celne. Osiemnaście razy był przy piłce, jedenaście razy podawał, w tym dziewięć celnie.
- Miałem grać w środku pola i próbować nowych rozwiązań na rozegranie akcji. Asysty nie mam, ale za to strzeliłem dwa gole, które dały nam remis, więc początek jest dobry - mówił po meczu.
27-latek, który w Górniku Łęczna dostał koszulkę z numerem "10", poprzednio grał w Rumunii.
ZOBACZ WIDEO Bogusław Leśnodorski: O zaangażowanie chłopaków się nie boję (źródło TVP)
{"id":"","title":""}