Biało-czarnym udało się zrehabilitować po porażce 0:2 z Drutex-Bytovią Bytów. - Bardzo chcieliśmy zdobyć te punkty, bo były nam bardzo potrzebne na takie pozytywne przełamanie - skomentował Radosław Mroczkowski.
Szkoleniowiec był zadowolony przede wszystkim z rezultatu spotkania. - Było pozytywnie w sensie wyniku, natomiast w naszej grze jest jeszcze dużo mankamentów. Było to widać w końcówce, gdy mieliśmy przewagę liczebną. Mogliśmy grać spokojniej, dłużej utrzymywać się przy piłce. Były momenty, które mi się nie podobały. Oczywiście zespół zrobił swoje i trzeba to docenić - podkreślił.
[tag=580]
Sandecja Nowy Sącz[/tag] od 58. minuty miała o jednego zawodnika więcej. Matic Zitko z Olimpii bardzo szybko złapał 2 żółte kartki i pożegnał się z murawą. Gospodarze wykorzystali to i podwyższyli prowadzenie na 3:1, ale później dali sobie wbić jedną bramkę. Osłabiony rywal miał jeszcze kilka innych okazji. Momentami sądecka drużyna zbyt głęboko wycofywała się do defensywy.
- Nie robimy tego celowo, a podświadomie. Brakuje nam jeszcze wyrachowania, by przy 3:0 pograć piłką, utrzymać się przy niej, albo jakości gry przy takim wyniku. Wystąpiło takie naturalne rozluźnienie, zawodnicy pozwalali sobie na nietuzinkowe zagrania, które nie zawsze dobrze się dla nas kończyły - analizował Mroczkowski.
Trener odniósł się także do sytuacji z 3. minuty spotkania, kiedy sędzia Sebastian Jarzębak najpierw gwizdnął rzut karny dla Olimpii Grudziądz, by po konsultacji z asystentem zmienić decyzję. Mocno protestowali w tej sytuacji gracze Sandecji. - Moim zawodnikom chodziło o to, że kopnięty został Kacper Smoleń - wyjaśnił szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO: Malarz: coś pozacinało się w głowach