Ruch Chorzów już po kilkunastu minutach z Lechią Gdańsk przegrywał 0:2. - Bramka na 1:2 dodała nam skrzydeł. Był okres, w którym naprawdę mogliśmy się pokusić o drugą bramkę. Patryk Lipski oddał bardzo dobre uderzenie z rzutu wolnego, niestety nie zakończyło się ono bramką. Byliśmy w stanie dojść do remisu. Żałujemy początku, bo od 0:2 ciężko się gra. Jesteśmy rozczarowani, punkt był w naszym zasięgu - powiedział Maciej Urbańczyk.
Chorzowianie ulegli liderowi Lotto Ekstraklasy. - Lechia to solidna drużyna z mocnymi aspiracjami. I tak mamy jednak niedosyt po meczu. Źle weszliśmy w mecz i kilka aspektów o tym decydowało. Za bardzo oddaliśmy inicjatywę i za łatwo straciliśmy gole. Gdańsk to ciężki teren, ale po bramce na 1:2 dostaliśmy wiatr w żagle - opisał piłkarz Ruchu.
Z perspektywy trybun wyglądało to tak, że po fatalnym początku Ruch uśpił Lechię, z czego potem skorzystał. - Pierwszy fragment gry był zdecydowanie dla Lechii. Może daliśmy się jej wyszumieć i przejęliśmy inicjatywę. Wciąż czekamy na mecz na zero z tyłu, by defensywę wzmocnić w głowach. Tracimy za dużo bramek i musimy zadbać o to, by było ich mniej - zakończył Urbańczyk.
ZOBACZ WIDEO: Marcin Kaczmarek: Remis na wyjeździe zawsze jest cenny (Źródło: TVP S.A.)
{"id":"","title":""}