Działacze PZPN oskarżeni o nieprawidłowości w sprawie Widzewa. Boniek nie stawił się przed sądem

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Zbigniew Boniek
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Zbigniew Boniek

Na kolejnej rozprawie dotyczącej niegospodarności PZPN i działania na szkodę wierzycieli spółki Widzew Łódź z 2002 roku dowiedzieliśmy się m.in., że Sylwester Cacek zapłacił Zbigniewowi Bońkowi ponad 4 mln zł za klub.

Sprawa dotyczy przekazania przez PZPN w 2002 roku należnych klubowi środków finansowych jego współwłaścicielom, przed zaspokojeniem potrzeb innych wierzycieli, w tym ZUS czy urzędu skarbowego. Na liście oskarżonych znaleźli się między innymi Mirosław Cz., Jakub G., Andrzej P. oraz znani działacze PZPN: Michał Listkiewicz (wówczas prezes PZPN), Eugeniusz Kolator (ówczesny wiceprezes PZPN) czy Zdzisław Kręcina (były sekretarz generalny PZPN).

W czwartek w łódzkim sądzie rejonowym odbyła się kolejna rozprawa, której najważniejszym punktem miało być przesłuchanie dwóch świadków: Zbigniewa Bońka i Sylwestra Cacka. Pierwszy z nich na rozprawę nie dotarł z powodu zagranicznych obowiązków wynikających z pełnienia funkcji prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. Boniek kolejny raz nie pojawił się wezwany przez sąd, dlatego poproszony zostanie o dodatkowe wyjaśnienia i ponownie wezwany w listopadzie.

W sądzie stawił się za to ostatni właściciel Widzewa Łódź, za kadencji którego klub został postawiony w stan upadłości (spółka KS Widzew Łódź SSA jest obecnie w stanie upadłości likwidacyjnej). Sąd interesowała przede wszystkim wiedza Cacka o przekształceniach ówczesnego Widzewa w momencie przejmowania w nim kontroli.

Twórca grupy kapitałowej Dominet i prezes spółki Sphinks Polska podkreślił, że przejmując klub od Zbigniewa Bońka i Wojciecha Szymańskiego w 2007 roku przed podjęciem decyzji o zainwestowaniu przeprowadził, jako formę zabezpieczenia, badanie "due diligence" (poddanie przejmowanego podmiotu dokładnej, wielopoziomowej kontroli, w tym analizie finansowej i prawnej). Kolejnym argumentem przemawiającym za bezpieczeństwem transakcji miały być przyznane klubowi przez PZPN trzy kolejne, bezwarunkowe licencje na występowanie w rozgrywkach ekstraklasy bądź pierwszej ligi.

ZOBACZ WIDEO: Sporting - Legia. Oto koszmar mistrzów Polski. Bartosz Bereszyński: Tak dalej być nie może

- W 2007 roku dokapitalizowałem kwotą między 8 a 11 milionów złotych spółkę KS Widzew SA, stając się większościowym jej właścicielem. Pozostałymi akcjonariuszami pozostawali Zbigniew Boniek i Wojciech Szymański. Ze względu na aferę korupcyjną, która rozpętała się wokół pana Szymańskiego, nabyłem w pierwszej kolejności jego akcje, żeby spółka została odsunięta od jego osoby - wyjaśnił Cacek, który następnie odkupił również akcje od Bońka.

Świadek przed sądem dokładnie wyjaśnił zależności pomiędzy stowarzyszeniami i spółkami, które w różnym czasie odpowiadały za prowadzenie pierwszej drużyny, wskazując też poszczególne kwoty, jakie dodatkowo wyłożył w związku z całkowitym przejęciem władzy w klubie. Według niego udziały Bońka i Szymańskiego odkupione zostały za około 420 tysięcy złotych każdy. Oprócz tego byłym już właścicielom Cacek przekazał 1,1 miliona euro, celem pokrycia strat poniesionych przez obu inwestorów w czasie zarządzania klubem. Środki te miały zostać przekazane przelewem na szwajcarskie konto wskazane przez Zbigniewa Bońka.

Kluczowe w tej sprawie mogą okazać się zeznania Zbigniewa Bońka.

Komentarze (0)