W obecnym roku mija 20 lat, odkąd zespół Arsenalu objął Arsene Wenger. Francuski menadżer zbudował w Londynie jedną z najlepszych drużyn świata. Trzy mistrzostwa Anglii, a zwłaszcza sezon 2003/04, w którym jego zespół nie poniósł żadnej porażki, zapewniły mu stałe miejsce w historii piłki nożnej.
Brytyjski dziennikarz John Cross w książce "Arsene Wenger. Generał i jego Kanonierzy" odsłania kulisy szatni Arsenalu i - dzięki otwartości byłych piłkarzy Arsenalu - wyjawia tajniki metod treningowych, sztuczek motywacyjnych i pomysłów taktycznych francuskiego trenera.
Poniżej zamieszczamy fragment książki, opowiadający o restrykcyjnych dietach, wprowadzanych w Arsenalu przez Wengera.
"Żaden z nas nie mógł się pogodzić ze szlabanem na keczup". Rewolucyjna dieta.
Istotne zmiany dotyczyły diety piłkarzy. Wenger wyeliminował z niej keczup, a Ian Wright narzekał, że do wszystkiego dostają brokuły. Nigel Winterburn wspomina, że nowa zdrowa, mdła i ścisła dieta dla wielu piłkarzy stanowiła prawdziwy szok kulturowy:
ZOBACZ WIDEO: Szczęśliwa wygrana Stade Rennes, Grosicki zmarnował karnego. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]
Zaczęliśmy się zupełnie inaczej nawadniać: piliśmy wodę. Pojawił się nowy kucharz. Jedliśmy rybę i grillowanego lub gotowanego kurczaka, musieliśmy zrezygnować z wszystkich przypraw. W dniu meczu do 18:30 strefa przeznaczona dla zawodników była wolna od wszelkiego alkoholu. Dla Wengera to było bardzo ważne, bo regeneracja zaczyna się zaraz po meczu. Ja uwielbiałem zjeść odrobinę czekolady, lecz Arsène dopilnował i tego. Najchętniej jeździł pociągami. Przechadzał się po wagonie i patrzył, co robimy. Człowiek musiał się upewnić, zanim zamówił zwykłą herbatę. "W porządku, możesz się napić herbaty, ale bez cukru!".
Gdy czekaliśmy na peronie, a Wenger akurat nie patrzył, tłumnie biegliśmy do kiosku i zaopatrywaliśmy się w chipsy. Sądzę, że świetnie o tym wiedział, przy nim jednak zawsze zachowywaliśmy pozory.
Nowy reżim żywieniowy wspomina również John Hartson:
Zmienił wszystko. Na żywieniu to ja się za bardzo nie znam. Pochodzę z Luton, gdzie występowali piłkarze starej daty […] którzy nie przejmowali się takimi drobiazgami, jak dieta. Jedli stek z szynki, jajko, frytki plus szklankę syropu owocowego. Arsène Wenger to wszystko zmienił. Jadaliśmy razem. Nikt nie wstawał od stołu, dopóki wszyscy nie skończyli. Pałaszowaliśmy wyłącznie drób i ryż. W piątkowe wieczory serwowano nam makaron. Pojawiały się steki, ryba, naprawdę dobre rzeczy, ale my byliśmy naprawdę rozpuszczeni.
Należało oczywiście zaufać piłkarzom, że będą się właściwie odżywiać w domu i na wyjazdach. Wenger szybko został zmuszony ustanowić nowe zasady, bo niektórzy nadużywali jego cierpliwości. Na wyjazdach zakazał korzystania z room service’u, a nawet prosił hotel o informowanie go, gdyby ktoś z zawodników usiłował zamówić coś do pokoju. Te pierwsze dni i nowe zasady Wengera wspomina Stephen Hughes:
Żaden z nas nie mógł się pogodzić ze szlabanem na keczup. Próbowaliśmy go jakoś przemycać. Wielki Johnny Hartson był naprawdę dobrym kumplem. Gdy na wyjeździe jedliśmy kolację, pukaliśmy do drzwi jego pokoju; zawsze miał trochę coli, jakąś kanapkę, a po dwóch godzinach wystawiał przed drzwi wszystkie talerze!
Nie trwało to długo. Pamiętam, jak Wenger zaczął tego pilnować. Zebrał nas wszystkich i powiedział, że koniec z room service’em. Nakazywał nawet pracownikom hotelu, aby nie serwowano nam żadnego dodatkowego jedzenia. Żądał, by informować go o każdej próbie zamówienia czegoś, a potem odciągał delikwenta na bok i pytał: "Dlaczego próbowałeś zamówić szklankę fanty?".
W ośrodku treningowym Arsenalu Wenger zakazał podawania wody gazowanej, twierdził bowiem, że gaz utrudnia przepływ tlenu. Zabronił też dodawania mleka i cukru do herbaty i kawy, uznając to za "obrzydliwy angielski zwyczaj". Kilka lat później delikatnie się w tej kwestii ugiął, kazał jednak piłkarzom upewniać się, że cukier dodawany do ich ciepłych napojów jest równomiernie rozprowadzony.
Po kilku latach pracy Wengera w klubie w ośrodku treningowym nagrywano wywiad z Solem Campbellem. Campbell najpierw się rozejrzał, czy nikt nie patrzy, a potem posłodził sobie kawę. Nabrał cukru na łyżeczkę, a następnie pieczołowicie wymieszał napój od lewej do prawej, aż cukier się rozpuścił i równomiernie rozprowadził.
Po chwili wyjaśnił, że Wenger powiedział: "Jeśli już musicie słodzić kawę, koniecznie zadbajcie o to, aby cukier został równomiernie rozprowadzony w filiżance, żeby potem się równomiernie przyswajał". Wenger uważa, że pozwala to uniknąć cukrowego haju i pomaga utrzymać energię na stabilnym poziomie.