Wisła nie przestraszyła się wyżej notowanego przeciwnika. Chociaż momentami Zagłębie Sosnowiec przeważało, to gospodarze solidnie prezentowali się w defensywie i mogli objąć prowadzenie. - W pierwszej połowie u jednej i drugiej drużyny widać było szacunek do przeciwnika. Dużo ataku pozycyjnego, mało otwartej gry. W tej jednej sytuacji, która się zdarzyła Konrad Nowak trafił w poprzeczkę - analizuje Robert Złotnik.
Po przerwie lider I ligi dopiął swego i zdobył bramkę na 1:0 w 57. minucie. Niekorzystny obrót wydarzeń nie załamał gospodarzy, którzy z olbrzymim zaangażowaniem walczyli o wyrównanie. - Po zmianie stron mecz trochę bardziej otwarty. Spotkanie w takim tempie kosztowało zawodników bardzo dużo zdrowia i te odległości między formacjami były coraz większe. Po indywidualnym błędzie padła bramka na 1:0 dla Zagłębia. Natomiast wcześniej mieliśmy dwie świetne sytuacje Konrada Szczotki i Sylwka Patejuka, które powinny zakończyć się bramkami - zauważa trener Wisły.
Puławska drużyna wypracowała sporo sytuacji podbramkowych, ale wykorzystała tylko jedną z nich dopiero w 89. minucie. Mimo wszystko beniaminek docenia remis z liderem. - Charakter chłopaków i wiara w to, że naprawdę potrafimy grać spowodowały to, że wyrównaliśmy. Jestem bardzo zadowolony z poziomu spotkania. Ten mecz naprawdę mógł się podobać. Oba zespoły pokazały, że potrafią grać w piłkę. Oczywiście są jeszcze drobne mankamenty, które należy poprawiać i będziemy nad nimi pracowali na treningach, żeby w końcu się przełamać. Moim zdaniem, gra jest naprawdę niezła, natomiast punktów ciągle brakuje. Dziękuję kibicom za tę atmosferę, którą zgotowali w czasie meczu. I kibicom Wisły, i Zagłębia, bo naprawdę nadali kolorytu temu spotkaniu - przyznaje Złotnik.
ZOBACZ WIDEO Jakub Czerwiński: wygraliśmy 3:0, czego chcieć więcej?
{"id":"","title":""}