Kielczanie byli tylko tłem dla Pasów, które już po I połowie prowadziły 3:0. Jeśli zespół Tomasza Wilmana liczył w przerwie na wyjście z twarzą z tego pojedynku, to tuż po zmianie stron wszelkich nadziei pozbawił go Miroslav Covilo, strzelając gola na 4:0.
Ostatecznie Korona uległa Pasom aż 0:6 - odkąd w 2005 roku awansowała do ekstraklasy, nie przeżyła takiego pogromu. Po końcowym gwizdku kielczanie bili się w piersi i nawet nie próbowali się usprawiedliwiać, choć mogliby na przykład tym, że przyjechali do Krakowa osłabieni brakiem Macieja Gostomskiego, Elhadjiego Pape Diawa i Nabila Aankoura.
- Ciężko cokolwiek powiedzieć. Nie szukamy żadnego usprawiedliwienia - mówi Jacek Kiełb i dodaje: - To był jednostronny mecz. Cracovia narzuciła nam swój styl gry, a my nie graliśmy tego, co nam kazał trener. Pogubiliśmy się. Nie mieliśmy żadnych okazji, a po stracie pierwszej i drugiej bramki graliśmy coraz bardziej nerwowo. Nie byliśmy na boisku jednością.
ZOBACZ WIDEO Jarosław Fojut: Dawid Kudła nas obronił (źródło TVP)
{"id":"","title":""}