Piotr Malarczyk: Serce zabiło inaczej

Niedzielny mecz 11. kolejki Lotto Ekstraklasy z Koroną Kielce (6:0) była dla Piotra Malarczyka z Cracovii pierwszym w karierze przeciwko złocisto-krwistym, których jest wychowankiem.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Newspix / Tomasz Markowski

Piotr Malarczyk przeszedł w Koronie wszystkie szczeble piłkarskiej edukacji, a w I zespole macierzystego klubu rozegrał 132 oficjalne mecze. Z kolei na początku sezonu 2015/2016, nim odszedł do Ipswich Town, został wybrany kapitanem złocisto-krwistych.

Przygoda z Anglią nie była dla niego udana i 31 sierpnia wrócił do Polski, ale już nie do Korony, a do Cracovii, z którą związał się trzyletnią umową. Malarczyk szybko wywalczył sobie miejsce w "11" Pasów, a w niedzielę po raz pierwszy wystąpił przeciwko swojemu macierzystemu klubowi.

- Nie ukrywam, że serce zabiło trochę inaczej niż przy okazji innych meczów. To był szczególny mecz - mówi Malarczyk, którego Cracovia rozbiła Koronę aż 6:0: - Nie pocieszyłem kolegów z Korony, bo wiedzą, co mają robić i nie potrzebują pocieszenia. Była okazja, żeby porozmawiać, choć wiadomo, że trudno się rozmawia po takim meczu.

W meczu z Koroną Cracovia przerwała serię spotkań bez zwycięstwa (6) i od razu sięgnęła po najwyższą wygraną od 1958 roku.

- Wiedzieliśmy, że jeśli szybko strzelimy gola i będziemy dalej kontrolowali grę, to możemy zdobyć kolejne bramki. W poprzednich spotkaniach nie punktowaliśmy, ale stwarzaliśmy wiele sytuacji. Wiedzieliśmy, że to kwestia czasu, kiedy zaczniemy strzelać gole - mówi Malarczyk.

ZOBACZ WIDEO: Selekcjoner pod wrażeniem gry Milika. "Przyszłość przed nim!"
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×