Karim Benzema w grudniu został do odwołania odsunięty od reprezentacji Francji. Decyzja władz francuskiej federacji piłkarskiej (FFF) była podyktowana udziałem piłkarza w szantażowaniu Mathieu Valbueny ujawnieniem sekstaśmy z jego udziałem. W listopadzie gwiazdor Realu Madryt został aresztowany w związku z tą sprawą i usłyszał zarzuty szantażu oraz udziału w grupie przestępczej i przyznał się do obu.
29-letni napastnik był jednym z większych nieobecnych Euro 2016, ale pod jego nieobecność ciężar zdobywania bramek wziął na swoje barki Antoine Griezmann i z sześcioma golami na koncie został królem strzelców turnieju.
Nie oznacza to jednak, że Benzema nie przydałby się zespołowi Didiera Deschampsa. To w końcu 81-krotny reprezentant Francji, który w drużynie narodowej strzelił już 27 goli. Nad Sekwaną zdają sobie sprawę z jego klasy, w związku z czym Noel Le Graet zapowiedział na łamach "Le Figaro", że banicja Benzemy dobiegła końca.
- Jest do dyspozycji selekcjonera. Nie mogę karać ludzi na całą wieczność. Sprawa jest w toku i uważam, że to trwa już zbyt długo, ale tak działa wymiar sprawiedliwości. Nie wymagamy od piłkarzy, by byli świętymi, ale też najlepsi zawodnicy muszą być dobrym przykładem - mówi Le Graet.
- Naprawdę lubimy tego piłkarza i w drużynie nigdy nie sprawiał problemów. Selekcjoner zawsze był po jego stronie. Nawet wtedy, gdy nie strzelał goli. Dobrze zaczął sezon. Zobaczymy, co się wydarzy - dodaje prezes FFF.
ZOBACZ WIDEO: Lewandowski odpowiada krytykom. Padły mocne słowa