[b]
"Piłka Nożna": Jak pan ocenia siłę Anglii po Euro 2016 we Francji, dla was kompletnie nieudanym?
[/b]
- Trudno wyciągać jakieś wnioski po wygranej ze Słowacją w Trnawie. Anglia miała dużo szczęścia, bo strzeliła zwycięskiego gola przed samym końcem doliczonego czasu, ale na trzy punkty zasłużyła. Na Euro nie wbiliśmy dobrze grającym w defensywie Słowakom gola, w eliminacjach mundialu się udało, czyli jest postęp. Stwarzamy dużo okazji, lecz mamy problemy ze skutecznością. Nowego selekcjonera czeka dużo pracy w tej kwestii, będzie musiał dotrzeć do piłkarzy. Potrzebujemy przełamania. Na pewno w eliminacjach skala trudności jest mniejsza niż w finałach wielkiej imprezy, ale w walce o mundial w Rosji Anglia nie może sobie pozwolić na potknięcia. Na pewno w Trnawie akcje naszej reprezentacji, długie podania i dośrodkowania mogły się podobać, powinniśmy tylko strzelić więcej goli. Do organizacji gry też trudno się przyczepić. Uważam, że reprezentacja Anglii potrzebuje tylko czasu by powstał trzon drużyny, która może nam dać wiele radości. Może za dwa, cztery, sześć lat powalczymy o najwyższe cele, zobaczymy jak to będzie się rozwijać.
Presja w kadrze paraliżuje angielskich piłkarzy?
- Tak mi się wydaje. Jakiego byśmy nie mieli składu oczekiwania są ogromne. Teraz jesteśmy w czołowej dziesiątce na świecie, mimo że we Francji przegraliśmy z Islandią w 1/8 finału, i potrzeba to potwierdzić na wielkim turnieju. Zobaczcie w jakich klubach występują nasi kadrowicze. W bardzo bogatych z Premier League.
ZOBACZ WIDEO Malarz: boli mnie liczba wpuszczonych goli
Duża kasa to nie problem?
- Nie. Jak piłkarz wychodzi na boisko nie myśli o kasie, tylko o tym by jak najlepiej wypaść. Mamy dobrych, nawet bardzo dobrych zawodników, ale trzeba z nimi dużo pracować, rozmawiać, tłumaczyć. Taka jest rola selekcjonera. Anglia od 1996 roku czeka na medal w imprezie najwyższej rangi i każda kolejna drużyna chce pójść w ślady zespołu Terry’ego Venablesa sprzed dwudziestu lat. Czasami jak się bardzo chce, to nie wychodzi. W eliminacjach wypadamy lepiej niż w finałach Euro czy mundialu, bo zawodnicy czują się swobodniej.
Angielscy piłkarze oddają teraz serce dla drużyny narodowej jak kiedyś Terry Butcher?
- Nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej. Dla mnie reprezentowanie Anglii stanowiło największy zaszczyt, a udział w mundialach to już w ogóle spełnienie marzeń. Nie zagrałem w Euro, bo raz się nie zakwalifikowaliśmy, a przed turniejem w 1988 roku złamałem nogę i musiałem go oglądać w telewizji. Życzę obecnemu pokoleniu spektakularnego sukcesu, bo pomógłby on angielskiej piłce.
Kto jest pana faworytem w Premier League w obecnym sezonie?
- Manchester City. Pep Guardiola to doskonały szkoleniowiec, a w City ma świetnych piłkarzy, którzy jeszcze przy nim się rozwiną. Kluczem do sukcesu jest osoba Sergio Aguero, którego bardzo cenię.
Do Anglii sprowadza się znakomitych szkoleniowców z zagranicy. Guardiola jest najlepszy?
- Według mnie tak, ale tacy trenerzy jak Antonio Conte, Jose Mourinho to też najwyższa półka. Trenerzy z innych krajów dodają kolorytu angielskiej lidze i podnoszą jej poziom. Liczę na sukces klubu z Premier League w Europie.
Jest jakiś polski piłkarz, którego Anglia nam zazdrości?
- Wiadomo, że Roberta Lewandowskiego. Ten gość robi na mnie niesamowite wrażenie, to najlepszy napastnik w Europie. Byle kto tylu goli w Bayernie Monachium by nie strzelał. We Francji podobała mi się gra Bartosza Kapustki, który jak dostanie szansę w Leicester City na pewno ją wykorzysta. Łukasza Fabiańskiego i Artura Boruca cenią w Anglii, a tacy zawodnicy jak Grzegorz Krychowiak i Arkadiusz Milik to piłkarze z najwyższej półki. Polska jest na podobnym poziomie co Belgia i Anglia i puka coraz głośniej do światowej czołówki. Niewiele wam brakło do medalu na Euro, bo w ćwierćfinale z Portugalią mogliście wygrać.
Pamięta pan swoje boje z Polakami?
- Najbardziej Stadion Śląski, fantastyczny obiekt i żywiołowych polskich kibiców. Często mieliście pecha w spotkaniach z nami, piłka po waszych strzałach obijała słupki i poprzeczki. Zawsze z Polską trzeba było walczyć na całego, o każdy centymetr boiska. Z piłki klubowej zapamiętałem Widzew Łódź i zdziwiłem się, gdy dowiedziałem, że ten zespół gra w tak niskiej lidze.
Często pana pytają o mecz z Argentyną na turnieju Mexico ’86?
- Bardzo często. Powiem szczerze, że chciałbym jeszcze kiedyś jako zawodnik poczuć atmosferę mundialu, choć wiadomo, że to niemożliwe. Spotkanie z Argentyną boli mnie do dziś, a najbardziej decyzja sędziego o uznaniu bramki Diego Maradony strzelonej ręką. Słynny Argentyńczyk zachował się beznadziejnie i do dziś uważam go za swojego wroga. Mieliśmy w 1986 roku bardzo mocny skład i zasługiwaliśmy na medal, ale plany pokrzyżował nam właśnie on. Szkoda, że nie udało się dojść do finału cztery lata później, przez nieszczęsne karne, bo przeciw Niemcom rozegraliśmy znakomity mecz. Mógł być finał, skończyło się na czwartym miejscu, którego życzyłbym sobie na mundialu za dwa lata.
Pana najlepszy mecz w karierze?
- Chyba właśnie ten półfinał z 1990 roku, z Niemcami. Lubię go oglądać... może z wyjątkiem konkursu karnych.
-----
Terry Butcher (pseudonim "Rzeźnik) - były angielski obrońca, znany z twardej gry, uczestnik trzech turniejów o mistrzostwo świata. W reprezentacji Anglii rozegrał 77 meczów.
Rozmawiał Jaromir Kruk
W ogóle Anglia bez Polaków to dno! Same głąby i nieroby! Kasa za wierszówkę wpłynęła?