Koroniarzy czeka w piątek duże wyzwanie, ponieważ na ich teren zawita poszukujący błysku mistrz Polski. Konfrontacja z ostatnią w tabeli drużyną tymczasowego trenera Sławomira Grzesika może się okazać dla Legii lekiem na wiele problemów.
- Nikt nie ukrywa tego, że Legia będzie faworytem. Bramki są jednak dwie, piłka jedna i wygra ten, kto strzeli więcej bramek. Być może nie uda się nikomu i będzie wynik bezbramkowy - powiedział Zbigniew Małkowski. Doświadczony golkiper zwraca uwagę, że w stolicy też nie wszystko funkcjonuje jak należy. - Tam też zmienił się trener i na pewno poszukuje optymalnej jedenastki i jest w fazie zapoznawania się z zespołem.
W ostatnich pięciu meczach bramkarze ze Ściegiennego aż 18 razy wyciągali piłkę z siatki. Czy w piątkowy wieczór bilans ten będzie jeszcze mniej korzystny? - Był taki mecz, że Legia zbiła nas 3:5, ale myślę, że takie spotkanie się nie powtórzy i jako zespół damy radę osiągnąć korzystny wynik, bo dobrze wiemy w jakiej jesteśmy sytuacji.
Złocisto-krwiści w poprzednich latach udowadniali, że na Kolporter Arenie potrafią zaskoczyć Wojskowych. - Pamiętam jak Legia przyjechała za Macieja Skorży naszpikowana, byliśmy skazywani na porażkę, wygraliśmy 1:0 a Legia nie oddała celnego strzału na bramkę. Był też jeden mecz po przerwie zimowej, gdy Legię prowadził Jan Urban i wygraliśmy 3:2. Myślę, że do któregoś z tych meczów nawiążemy - zakończył Zbigniew Małkowski.
ZOBACZ WIDEO Listkiewicz: Dzisiaj wódką delegatów już się nie przekona (Źródło: TVP S.A.)
{"id":"","title":""}