Przemysław Pitry: Mogło być zupełnie inaczej

Zanim minęło pół godziny gry, Górnik Łęczna przegrywał 0:3 ze Śląskiem Wrocław i już nie zdołał podnieść się z kolan. - Graliśmy do końca - ocenia Przemysław Pitry.

Paweł Patyra
Paweł Patyra
Milen Gamakow (po lewej) i Przemysław Pitry (po prawej) PAP/EPA / PAP/Tomasz Koryszko / Milen Gamakow (po lewej) i Przemysław Pitry (po prawej)
Chociaż od pierwszych minut przeważał Śląsk Wrocław, to jednak Górnik Łęczna szybko wypracował kilka sytuacji podbramkowych, które mogły mu dać prowadzenie. Brak skuteczności słono kosztował gospodarzy. - Mogło być zupełnie inaczej, bo do 15. minuty to my mieliśmy swoje niewykorzystane sytuacje. Troszeczkę się to zemściło i dość szybko straciliśmy wszystkie trzy bramki. Tak na dobrą sprawę ustaliło to wynik. Chcieliśmy walczyć do końca i szukać tej bramki, która dałaby nam kontakt. Nie udało się, ale pokazaliśmy charakter, bo graliśmy do końca - ocenia Przemysław Pitry.

Doświadczony napastnik był bardzo aktywny, ale zmarnował kilka okazji do strzelenia bramki. Wciąż pozostaje więc bez gola w tym sezonie Lotto Ekstraklasy. - Po prostu Śląsk trzy razy strzelił na bramkę i trzy razy trafił. Nam się to nie udało, a mieliśmy również swoje okazje po stałych fragmentach gry. Bramkarz po raz kolejny uratował drużynę przeciwną od utraty bramki - przyznaje 35-letni piłkarz.

Górnik po raz trzeci z rzędu nie potrafił zwyciężyć na Arenie Lublin. Na gospodarzach srodze zemściły się błędy w defensywie. Zielono-czarni chcą wyciągnąć wnioski z sobotniej porażki. - Od niedzieli trzeba zacząć myśleć o najbliższym meczu wyjazdowym i zrobić wszystko, żeby nie powtórzyła się sytuacja z meczu ze Śląskiem, kiedy zbyt szybko straciliśmy dużą ilość goli - kończy Pitry.

ZOBACZ WIDEO Marek Koźmiński: Wciąż musimy gonić Europę i świat (źródło TVP)
Czy Przemysław Pitry strzeli bramkę jeszcze w rundzie jesiennej?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×