Podopieczni Radosława Mroczkowskiego solidnie zaprezentowali się w defensywie i skutecznie rozbijali ataki Wisły Puławy. W ataku jednak nie było najlepiej i szwankowała skuteczność Sandecji Nowy Sącz. - My mieliśmy swoje plany na ten mecz, ale niestety nie strzeliliśmy bramki i jest 0:0 - w rozmowie z WP SportoweFakty przyznaje Łukasz Radliński.
Choć nowosądecki zespół zmierzył się z zespołem balansującym w okolicach strefy spadkowej, to nie potrafił na boisku potwierdzić swojej przewagi. Obu drużynom zabrakło precyzji i wyrachowania pod bramką przeciwnika. - Z przebiegu meczu wynik chyba jest zasłużony. Typowy mecz na 0:0. Żadna z drużyn nie stworzyła klarownych sytuacji. My nie przegrywamy na wyjeździe. Wiadomo, że jesteśmy na czwartym miejscu i wymaga się od nas, żebyśmy wygrywali, ale spokojnie - punkt na wyjeździe jest cenny - przekonuje 33-letni bramkarz.
Sandecja zremisowała po raz drugi z rzędu, ale i tak wciąż jest w czołówce I ligi. Wielkimi krokami zbliża się przerwa zimowa i nowosądecka ekipa chce spędzić ją jak najwyżej w tabeli. - Teraz mamy mecz z Miedzią Legnica u siebie, a później zaczynamy już rundę wiosenną ze Stalą Mielec, więc na pewno chcielibyśmy u siebie wygrywać. Jeżeli wygramy i dopiszemy sześć punktów, to na pewno będziemy w czołówce - zauważa Radliński.
ZOBACZ WIDEO Olympique Lyon pokonał SC Bastia - zobacz skrót mecz [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]